Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/46

Ta strona została przepisana.

soby, ale mieczem pokonywa, milcz mówię ci, Skarbimirze, jeśli nie chcesz się wydać przede mną z podłością serca i nizkością duszy.
— Źle sądzisz o mnie najjaśniej...
— Dziękuję za radę, a teraz nie mam więcej cię słuchać czasu i żegnam.
To mówiąc, zawołał na pazia, kazał sobie podać płaszcz książęcy i wziąwszy czapkę z czarnemi pióry, wyszedł do króla z Wszeborem, który w milczeniu taił głęboki smutek duszy, sądząc, że niegodnem jest męża słabość okazywać.
Skarbimir został sam w komnacie, — Piękna nagroda — szemrał — za rady moje, ale przyjdzie czas, że i ty uznasz moję wyższość. Tymczasem już jeden upadnie, już groźny Zbigniew się ukorzy. Gińcie, przepadajcie wszyscy, niech się sam Skarbimir zostanie, czołga się teraz przed wami, ale kiedyś jego łaski żebrać będziecie, a on wasze zajmie miejsca; — a potem obracając się do pazia: — czy tak zawsze żegna się z przyjaciołmi twój książe, mój chłopcze?
— Książe mój pan — odparł młodzieniec — szanuje tylko tych, którzy są godni tego. Z wszystkimi innymi podobnie się jak z tobą żegna.
Po tych słowach wskazał drzwi podskarbnikowi, który z nienawiścią i zręcznie ukrytem gniewem, wyszedł z komnaty.


ROZDZIAŁ V.
Królu mój, straszna twoja powinność!
Twoje święte przeznaczenie
Jest: karać zbrodnie, pomścić niewinność
Cierpiącym podać ulżenie.
Serbska Duma.

W przedpokoju królewskim zastał Mieczysław z Wszeborem Sieciecha wojewodę krakowskiego, hetmana Władysława i wodza jego straży. Siedział on