Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Obicia z aksamitu purpurowego lśniły się pozawieszane po ścianach, wyrobionemi na nich ze złota i srebra kwiatami. W środku zginającego się sklepienia wymalowany był pierwszy król chrześciański, przyjmujący chrzest z rąk świętego Biskupa, a przy nim jego żona, piękna Dąbrówka i Polacy z dobytym orężem.Choć za naszych czasów niezgrabnym i niekształtnymby się wydał ten obraz, wzbudzał on wtenczas podziwienie i uwielbienie rzadkich i nieumiejętnych miłośników sztuk pięknych. Gdzieniegdzie wisiały nabijane złotem zbroje i stalowe kolczugi pomieszane z szablami i tarczami, po których świetności można było poznać, że więcej ku ozdobie niż do boju służyły. Sam tron szkarłatnem obity suknem, stał w głębi sali pod pokryciem niebieskiem, nad którem wznosił się herb polski, orzeł biały z srebrzystemi pióry, pięć marmurowych stopni prowadziło do niego, a trzy rzędy filarów z obu stron podpierało wysokie sklepienie, na każdym filarze widziano bogatą koronę, wznoszącą się nad dwoma w krzyż złożonemi berłami. Żelazna krata oddzielała tron od drugiej połowy sali. Przy siedzeniu królewskiem było kilka niższych przeznaczonych dla książąt krwi i znakomitszych urzędników. Okna różnemi malowaniami zdobione, sięgały od podłogi do początku sklepienia, a przy każdem z nich paliły się najdroższe kadzidła w alabastrowych naczyniach.
Teraz cała sala napełniona była mnóstwem osób czekających ukazania się monarchy; świetne ubiory zgadzały się z przepychem miejsca. Przy tronie królewskim stał Zbigniew, a za nim wierny Mestwin, poblizkie siedzenia z drugiej strony zajmowali Wszebor, Skarbimir, Sieciech, Wolimir z Moskorzewa z sokołem na prawicy, inni panowie radni i Stefan, podówczas biskup płocki.
— Patrz — rzekł Wolimir Sieciechowi do ucha — jak na to zgromadzenie przybył Zbigniew w zupełnej zbroi i z szyszakiem żelaznym na głowie, jak