Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/73

Ta strona została przepisana.

pomnieli o wszystkiem, i prawdziwe szczęście zstąpiło w ich serca, i choć tak krótko trwało, nagrodziło długie cierpienia i smutki.
— Zbigniewie, czyż prawda com słyszała? Książe Mieczysław i mój ojciec oblegają ten zamek.
— I cóż z tego — odparł Zbigniew, — kiedy czuwam nad tobą, i tysiąc wiernych mi mieczy tych murów broni.
— Ale mężu mój, oni Polacy a ja córka Wszebora...
— Tyś żona Zbigniewa — przerwał książe z zapałem — a przed tem imieniem wszystko upada i niknie; przysiągłem ci wiarę, dochowam ją do grobu, i dla ciebie teraz będę walczył i zwyciężał.
— Ale Zbigniewie, jakaż chęć ich uniosła, jakiż dziki zapał? że dowiedziawszy się z twoich ust, żeś mnie pojął za żonę, chcą mnie wyrwać z rąk męża. Czyż nie wierzą twojemu słowu?
— Któż ci mówił, że wiedzą żeś moją żoną? Nie, Zbigniew nie myślał usprawiedliwiać się przed nimi; niegodnem to jego było: nie żebrząc przebaczenia, ale nakładając warunki, zwycięstwem nauczę ich mojej woli, pokażę com uczynił, kiedy u nóg moich schyleni prosić będą o pokój, wezmę cię za rękę i całej Polsce ukażę. Ale przedtem nikt się nie dowie, że Hanna z Ciechanowa zawarła ze mną małżeńskie śluby. Niech się wysilają, niech padają pod wieżami mego zamku, a kiedy z potężnego wojska w małą, przemienieni garstkę poznają własną słabość, wtenczas się dowiedzą, że próżne były ich zabiegi, że darmo poświęcali życie na wyrwanie z rąk moich uwiedzionej, jak mówią, dziewicy. Widzę już ich żal i rozpacz, patrzę już na ich zbladłe i posępne twarze. Poznacie, co to jest targnąć się na Zbigniewa.
Podczas tej mowy Hanna niewzruszona stała, z początku kilka łez spłynęło po anielskich licach, ale przy końcu nabrała więcej siły i rzekła do męża: