Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/75

Ta strona została przepisana.

słowo już uspokoiło moje serce, a choć ojciec może teraz córkę przeklina, ona dochowując przysięgi, ciebie kochać i tobie się poświęcać będzie.
Porzuć więc smutki, żono moja, rozjaśnij czoło przeznaczone do radości, wstrzymaj łzy, któreby nigdy z twoich oczu płynąć nie powinne. Wkrótce piękniejsze zabłysną nam chwile, chwała moim stanie się udziałem, a wśród całej Lechii jeden tylko bohater wzniesie swoją głowę nad zgromionymi wrogami.


ROZDZIAŁ VIII.
Już w czystości błoniach tej nowej Farsali
Stanęły szyki braterskie,
Gotowe sobie ostrzem krwawej stali
Zadawać ciosy morderskie.
Śpiewy Historyczne.

Za pierwszym ukazaniem się wschodzącego słońca, na niebie złotemi obsypanem chmurami, dał się słyszeć głos księcia Mieczysława, zwojujący do broni wiernych towarzyszów. W jaśniejącej zbroi obiegał na koniu hufce zbrojnych, zachęcając wszystkich i nagląc, z całym zapałem młodego wieku i wrzących namiętności przyspieszał uzbrojenie żołnierzy i dawał rozkazy. To z Sieciechem, to z Wszeborem rozmawiał.
— Do broni Bardanie — krzyknął widząc ociągającego się zastępcę Skarbimira — do broni; jeśli twój pan niezdatny do bitwy, ty przynajmniej popraw jego sławę; wojewoda krakowski, każ swoim ludziom się uszykować. Wszeborze, panie Ciechanowa, niech kilku twoich żołnierzy przysposobi drabiny do murów, bo, na Boga, zdobędziemy jego zamek, odbierzemy Hannę. Bardanie, cóż to znaczy? czy twoi żołnierze zwyczajni walczyć w czapkach? czyż ich głowy tak twarde, że zdolne stal i żelazo zastąpić?
— Najjaśniejszy księże — odparł Bardan — pan nasz Skarbimir z Gulczewa dowódzcą mnie miano-