Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/79

Ta strona została przepisana.

dowody. Dobrześ obeznany z kopią i mieczem, sztyletem i toporem, jak to głoszą wszystkie narody, z któremiś kiedykolwiek walczył, a choć lubisz trochę rabunek i zdobycz, zawsze ci to przepuszczają, przez wzgląd na nieugięte męstwo. Dzisiaj spodziewamy się, że dopomożesz nam dzielnie; cała nadzieja nasza jest w twoich skarbach i w twojej prawicy.
Poznał chytry Skarbimir zamiar wojownika, a oczy jego zaiskrzyły się wściekłością, bojaźń wkrótce potem jej miejsce zajęła, kiedy o skarbach swoich usłyszał, wreszcie przytłumił gniew wewnętrzny i ze zwykłą uniżonością odpowiedział:
— Jakżebym chciał, żeby twoje słowa prawdą, były, potężny wojewodo krakowski. Zapewniebym wtenczas wszystkie dostatki poświęcił tak świętej sprawie, ale na nieszczęście, a może i na szczęście, bo często bogactwa cnotę w zapomnienie podają, ubogi jestem, najuboższy ze wszystkich panów, a nazbierane pieniądze z łaski Boskiej obracam na kościoły i ubogich, odmawiam sobie wszystkiego dla dawania jałmużny, co tylko mogłem uczynić, już dla was uczyniłem. Ludzi moich tu przywiodłem, sam się stawiłem, choć nie mniemam, abym mógł wam wiele dopomódz własną, osobą. Wiek i choroby wycieńczyły ostatek sił w mojem ciele.
— Ale gdzież tam, Skarbimirze, — przerwał mu Sieciech — wyglądasz na młodego rycerza, przy moim boku dzisiaj się bić będziesz, zobaczymy, kto z nas dzielniejszy, choć zawsze gotów jestem ustępować przed wsławionymi, a do tego skromnymi bohaterami. Więc zgoda, będziesz, panie Gulczewa, dziś walczyć przy mnie.
Nie mógł odmówić przerażony Skarbimir, bez wystawienia się na największą hańbę. Z ściśnionem więc sercem, z bladością na licach przystał na żądanie wojewody, obiecując mu zato w duszy skrytą nieubłaganą zemstę.