co się zowie dobrze. W szeregach wychodźtwa polskiego znalazły się od razu, nie licząc geniuszów (Mickiewicz, Słowacki), zdolności pisarskie niepospolite. Nie można przeto było czytelników zbywać lada czem.
We Francyi, w Paryżu, gdy w gronie członków Centralizacyi dawał się brak piór ciętych uczuwać, brakowi temu nie trudno było na ściągającym Polaków bruku stolicy Francy1 zaradzić. W Anglii atoli, w Londynie, nie poławiali się na zawołanie Polacy piszący. W gronie Centralizacyi znajdował się jeden. Darasz i Worcel posiadali umiejętność wypisywania się dobrze; ale pisanie dobre i piękne Podoleckiego udziałem było. Bez Podoleckiego Demokrata Polski byłby pismem czytywanem od niechcenia.
Jan Kanty Podolecki, rodem z Rusi Czerwonej (Galicji Wschodniej), wyemigrował tym porządkiem, co Teofil Wiśniowski. Udział w spiskach zakwalifikował go, jeżeli nie na szubienicę, to na dożywotni w Kufszteinie pobyt. Nieponętny los ten uśmiechał się mu, gdyby się policji udało było do rąk go swoich przed r. 1846 dostać. Nie poszczęściło się tej instytucyi ochrończej, dzięki czemu — zajął stanowisko nie uważane za zaszczytne przez miłośników zaprowadzonych przez zaborców Polski porządków. Ponieważ nie należałem — i po dziś dzień nie należę — do miłośników tej kategoryi, nietylko więc zbrodni, jakich się dopuścił, za złe mu nie brałem, ale talentu jego pisarskiego nie oceniałem wedle wskazówek przez policyę udzielanych. Gdybym był literatury polskiej historykiem, nazwiska jego nie pominąłbym milczeniem.
Był to talent rzeczywisty, przejawiający się zarówno w prozie jak w mowie wiązanej. W Galicyi mieszkając, znał s»ę i przyjaźnił z Wincentym Polem, z którym do spółki napisał „Jasełka“. Z utworów jego poetycznych przypominam sobie balladę p. t. „Hetman bosy“. Co do prozy, co tydzień z nie-
Strona:PL Zygmunt Miłkowski - Sylwety emigracyjne.djvu/18
Ta strona została przepisana.