gadzać namiętnościom: herbacianej i fajczanej. Inaczej niemożliwością dla niego by było ze szczuplutkiej — sto franków miesięcznie nie przenoszącej (zdaje się) pensyi[1] — i namiętnościom tym dogadzać i żonie z dzieckiem do Paryża zasiłki posyłać.
Przywara (lenistwo) i wyżej wymienione namiętności nie przeszkadzały Podoleckiemu być człowiekiem, każącym siebie szanować i kochać. Z łóżka — wstawał niekiedy. Do ostateczności tej dwie doprowadzały go konieczności: posiedzenia centralizacyi, odbywające się w mieszkaniu Darasza, oraz wykłady dla emigrantów historyi polskiej. Na posiedzenia chodził obowiązkowo; wykłady wziął na siebie z dobrej i nieprzymuszej woli i wywiązał się z nich znakomicie. Natura obdarzyła go łatwością słowa, zaprawioną akcentem, nadającym głosowi niskie, z przyjemnością słuchać się dające brzmienie. Godzinami całemi z zajęciem nieustającem słuchiwało się tego grubokościstego, ciężkiego, wzrostu miernego, nieco pochyło się trzymającego, o szerokiem, jasnemi, dobremi oczami oświeconem i rudawym zarostem otoczonem obliczu prelegenta, opowiadającego np. o Bolesławie Chrobrym. Bolesław Chrobry był jego szczególnie umiłowanym w dziejach Polski bohaterem.
- ↑ Pensya członków centralizacyi stopniowo do tej doszła wysokości. Pierwotnie poprzestawali oni na pensyi, wypłacanej emigrantom polskim przez rządy francuski i angielski. Anglia dawała utrzymanie tym tylko wychodźcom polskim, co wzięli udział w wyprawie sabaudzkiej. Inni fardinga nie dostawali. Do tych ostatnich należeli członkowie centralizacyi w r. 1850 do 1851, z których jeden tylko Podolecki był przez Tstwo płatnym. Z Daraszem dzielił się brat, lekarz, praktykujący w Algierze. O Worclu rodzina nie zapominała.