Strona:PL Zygmunt Miłkowski - Sylwety emigracyjne.djvu/25

Ta strona została przepisana.

ło się stopniowo zwiększające się tolerowanie demokracji przez rządy takie nawet, jak moskiewski. Po tolerowaniu nastąpiło uznawanie i stosowanie — stosowanie z odpowiedniemi tu, tam i ówdzie przyprawami, istotnej demokracyi nazwę jeno pozostawiającemi, dzięki czemu wstręt do wyrazu, panujący do połowy w. XIX, znikł w w. XX. całkowicie prawie. Któż dziś demokracyi, po swojemu rozumianej, nie uznaje?...
Uznawania te właściwie umieć cenić potrzeba. Dla zaznaczenia potrzeby tej wyżej wymieniony manifest odczytywać radzę — oznajmiam przytem, że dokumentu tego autorem jest nazwany w tytule pisania niniejszego: Wiktor Heltman.
„Potwór“ — mianowali go jedni; „Robespierre, Marat w intencyi“ — powiadali o nim inni; powszechne w „szanujących siebie” sferach mniemanie przypisywało mu zamiary rzeźnicze, zwrócone na szlachtę. W Wielkopolsce, która do r. 1848 w bliższych, niż inne działy Polski porozbiorowej, z emigracją pozostawała stosunkach, lepiej go znano i łaskawiej o nim trzymano.
W roku tym i Galicya z nim znajomość zabrała; ale w dzielnicy tej, zasianej hrabiami kreacyi austryackiej, sympatyzującymi z bajratem i stosującymi do dworu bądź cesarskiego, bądź arcyksiążęcego — gdy który z arcyksiążąt funkcye namiestnika pełnił — w dzielnicy tej, w sferach, w których się amatorowie tytułów rodowych płodzą, twardo przy raz powziętej o tym członku Centralizacyi opinii obstawano. „Farmazon, demagog, demokrata, Robespierre, Marat, rzeźnik“ — nie wychodzono z tych terminów, gdy o nim mowa była.
Nie zeszedłem się z Heltmanem w zaborze austryackim; że zaś zasady demokratyczne, gdym grunt Czerwonej Rusi po raz pierwszy deptał były mojemi, do osoby przeto demokraty par exellence wstrętu nie czułem. Stosownie jednak do reguły, głoszącej, że w każdej bajce musi być część pra-