ścił go całkowicie. Przejawił się — odżył pod koniec żywota pod ciekawą, jako objaw psychiczny, postacią. W Brukseli znalazł się w położeniu wygnańca, potrzebującego zarobkować na życie. Na życie dla siebie i dla żony. Zrazu pracował w kartograficznym van der Mahlena instytucie, co uzdolnieniu jego i spólnemu z lelewelowskiem do kreślenia map i mapek zamiłowaniu odpowiadało. Kartografia, rzec można, powołaniem jego była, przy zamiłowaniu bowiem posiadał, jak Lelewel pismo drobne i wyraźne, nadające się do znaczenia nazw miejscowości najbardziej na jaknajmniejszej skupionych przestrzeni. W zakresie tym opracował i wydał: „Tablice synoptyczne historyi polskiej“, rzecz wartościowa[1]. — Zdrowie nadwątlone zniewoliło go instytut opuścić i innego sposobu zarobkowania się uchwycić. Jął się dawania lekcyj: języka polskiego, historyi, geografii i literatury polskiej. Lekcye te możliwą czyniła obecność w Brukseli rodzin, oraz po szkołach i pensyach dzieci polskich. I ta jednak praca wymagała zdrowia, które coraz to bardziej szwankowało. W miarę, jak siły słabły, dochody się umniejszały. Dopełnianie braków wzięła na siebie żona, ale czyniła to w sposób, wstręt w zgromadzonej po upadku powstania styczniowego w Brukseli emigracji polskiej budzący. Do żadnej nie wprawiona pracy, mająca za ubliżające sobie — córce marszałka — posługi domowe, jakiemi są gotowanie jadła, pranie bielizny, w czystości i porządku utrzymywanie mieszkania, wejść musiała na drogę wypraszania środków pieniężnych. Przychodziło jej to dosyć łatwo, dzięki temu, że w Brukseli Polacy zamożni jedni zamieszkiwali, inni w przojeździe się na króciej lub
- ↑ U F. A. Brockhausa w Lipsku wyszła Heltmana: Demokracya“, tom spory (str. 303) zawierający artykuły jego polityczne, ogłaszane w swoim czasie w Demokracie Polskim i w innych, barwy demokratycznej pismach.