dłużej zatrzymywali. Heltmanowa rodziny polskie obchodziła i każdej opowiadała o poświęceniu się męża i swojem, o chorobie mężowskiej, o niedostatku.
Drogą tą zdobywała zasiłki. Nie było to żadnym występkiem, głód bowiem, jeżeli występków nie usprawiedliwia, to usprawiedliwia takie, jak żebranina nieprzyzwoitości. Nieprzyzwoitość, której się Heltmanowa dopuszczała, ogromną, wysłowić się nie dającą emigracyi, sprawiała przykrość. Kwestya ta wytoczyła się r. 1867 na obchodzie rocznicy powstania styczniowego. Z mówców jeden wstydem, hańbą nazwał opuszczenie przez naród zasłużonego w starości i niedostatku człowieka. Zebrana na prędce składka zaspokoiła bieżące Heltmanowstwa potrzeby; obok tego, za inicyatywą przodującego zwykle w razach podobnych Erazma Malinowskiego, zawiązał się „komitet do zaopatywania potrzeb H.“, który do emigracyi i do kraju wystosował odezwę, powołującą do uczczenia zasługi. Odezwa nie przebrzmiała bez echa — a echo w brzęczącej wyraziło się monecie, nadsyłanej z Francyi, Anglii, Belgii, Szwajcaryi przez Polaków, oraz z Polski, ale wyłącznie z zaboru pruskiego. Do zaboru moskiewskiego odezwa nie doszła; w zaborze austryackim przyjętą została obojętnie; pruski stanął za wszystkie, spłacając hojnie dług narodowy pracownikowi, który, wkładając w sprawę polską cały kapitał swój umysłowy, nie myślał o sobie. Obywatelstwo w zaborze pruskim zrozumiało to i Heltmanowi wygodne do śmierci zapewniło życie. Składki z Poznańskiego regularnie, za pośrednictwem zwłaszcza kobiet (p. p. Szczaniecka, Moraczewska, Mielżyńska i in.), napływały w wysokości, pozwalającej w miesiącu każdym część na nieprzewidziane odkładać potrzeby[1]. Czyni to wielki Wielkopolsce zaszczyt
- ↑ Trwało to do śmierci Heltmana. Po śmierci jego składki ustały. Fundusz zapasowy dla pozostałej po nim wdowy, póki nie umarła, starczył, ale z deficytem, pokrytym... nie ze składek.