był sobie za specyalne, w siódmem i ósmem zeszłego wieku dziesięciolecia, zadanie zohydzania emigracyi polskiej. O niej i o wybitniejszych jej przedstawicielach, takich zwłaszcza, którym na stronach słabych nie brakło, często się rozpisywał i niestworzone, w dostarczanych przez niejakiego Belinę-Młochockiego z Paryża i Stępowskiego ze Szwajcaryi korespondencyach, rzeczy wypisywał.
Lubliner spodziewał się zostać sponiewieranym jak Mierosławski, jak (pogodzony później w Słowiańszczyźnie z Moskwą) ksiądz Mikoszewski i inni — czekał na to, a doczekać się nie mogąc, sam siebie w Dz. Warsz. oczernił. Udało mu się to raz tylko, redakcya bowiem pismo nosem zwąchała i po raz drugi na kawał wziąć się nie dała.
Niezupełnąby sylweta Lublinera z pod pióra mego wyszła, gdybym jeden z przymiotów jego milczeniem pominął. Wspomniałem o oblicza jego i postaci niepowabności. W rasie żydowskiej, arabskiej z pochodzenia, nierzadko trafiają się przepiękne płci obojej okazy. W Konstantynopolu i Bukareszcie żydówki hiszpańskie oczy ludziom blaskiem ponęt zrywają. To samo powiedzieć należy o sprawczyniach ruin majątków okolicznej szlachty polskiej, żydówkach w Mohylowie nad Dniestrem. Słyszałem, że urodą zaznaczają się żydzi w Warszawie. Lubliner daleko się od tych natury wybrańców odtoczył. Zaznaczała go brzydota co się zowie, tem się cechująca, że żyd, kiedy brzydki, to już brzydki. Mimo to osobliwe mu u kobiet szczęście służyło. Związki małżeńskie z powodu, że go żon parę odumarło, z innemi się rozwiódł, ponawiał kilkakrotnie, pozostawanie zaś w stanie matrymonialnym bynajmniej mu nie przeszkadzało w garnięciu się romansowem do przedstawicielek płci nadobnej. Dowodziłoby to, że płeć nadobną wysoko po swojemu cenił.
Ludwik Lubliner r. 1867 czy 1868 w Brukseli umarł. Śmierć mu rak na ustach sprowadził. Na pogrzebie jego, na cmentarzu żydowskim, w obecności
Strona:PL Zygmunt Miłkowski - Sylwety emigracyjne.djvu/35
Ta strona została przepisana.