Pół wieku z górą minęło od momentu, w którym Polska częściowo i ułamkowo prawo głosu odzyskała. Przed r. 1848 głucha, martwa panowała w niej cisza, śród której o życiu narodowem świadczyły rozlegające się brzęki kajdan, przeciskające się przez mury więzień jęki ofiar, oraz powtarzające się od czasu do czasu widowiska egzekucyj, wyroków, wydawanych przez „sądy krzywoprzysiężne“. Umysłowe i polityczne życie wygasło było w granicach dawnej polskiej Rzeczypospolitej: przeniosło się do krajów, użyczających gościnności zbrodniarzom, ściganym za miłowanie cnoty i domaganie się sprawiedliwości. Gościnności tego rodzaju doznało we Francyi, Anglii, Belgii, Szwajcaryi polityczne z r. 1831 wychodźctwo polskie.
Po upadku powstania listopadowego, wysłała Polska na Zachód czoło narodu — wszystko, co w szeregach ludności swojej najlepszego i najdostojniejszego pod moralnym i umysłowym, na miłości Ojczyzny opartym, posiadała względem. Europę zalały polskie narodowe sławy i polskie narodowe cnoty, reprezentowane przez doletnie powagi i z ław szkolnych młodzież, przez dostojników wysokich i tę gromadę szarą, co działa moskiewskie „czarnemi od pługa zdobywała rękami“. Całe to wychodźctwo, żyjąc i oddychając ojczyzną, a przystosowując się do