Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/041

Ta strona została przepisana.

— Nie, tak preszczaj (bądź zdrów) Siemion.
— Praszczaj Wańko.
I znowu zaczął śpiewać i zataczać się, póki Wańka nie znikł mu z oczów. Potém zbliżywszy się do mego okna i gdy zmiarkował, żem wszystko widział i słyszał, z żałosną miną i żałosnym głosem, rzekł:
— No i jakże baryń nie zlitujesz się i nie dasz piątaczka na wódkę?
Cóż było robić, musiałem się zmiłować i pocieszyć biednego Siemiona.
Już to pijaństwo jest wrodzonym nałogiem u każdego Moskala; bogaty czy biedny, szlachcic czy chłop, urzędnik czy kupiec, wszyscy piją i bardzo dużo. Są wprawdzie wyjątki; znałem takich, którzy żadnego mocnego napoju do ust nie brali, ale tylko dla tego, iż znali do siebie słabość, że raz zakosztowawszy, niepodobnaby im było wstrzymać się od picia do upadłego.
Zresztą pijaństwo w Rosyi inne jest zupełnie jak u nas. U nas, ktoś się upije, na drugi dzień już o tém nie myśli, bierze się do swéj pracy i koniec. Może czasem i na drugi dzień powtórzyć libacyą, ale w każdym razie jedno pijaństwo nie ma związku z drugiém. W Rosyi zupełnie inaczéj, tem piją zapojem, tj. pijaństwo trwa nieprzerwanie kilka dni, tygodni, a czasami i miesięcy. Taki pijak, ledwie się obudzi, zaraz zagląda do butelki, żeby się podchmielić. Gdy wypije kieliszek, zdaje mu się, że mu lepiéj, głowa zaraz mniéj boli. Od drugiego powinno być jeszsze lepiéj, tak dalej rozumując dochodzi do tego, że znowu jest zupełnie pijanym.
Mieliśmy w Solwyczegodsku pocztmajstra, który pił zapojem, ale nie długo trwającym, kilka dni, najwięcéj tydzień. Teść jego, który mu pomagał w urzędowaniu, pił dużo więcéj i dłużéj, bo po miesiącu czasami. Raz przyszedł do mnie