Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/055

Ta strona została przepisana.

czątku po 3 złp., późniéj zaś trochę drożéj. Tym z wygnańców, których rzetelność była znana, każdy, czy chłop, czy kupiec, z chęcią udzielał kredytu dość znacznego i długiego, mogli zatém robić zapasy, kiedy produkt był tańszy; i tak zapasy mąki w jesieni, a mięsa w zimie. Późniéj miesięcznie częściowo się z długu uiszczali. Z żalem przychodzi mi wyznać, że i w téj kategoryi wykształcenia niebyło prawie żadnego. Mieliśmy wielu Litwinów i Zmudzinów z drobnej szlachty, którzy nie posiadali prawie żadnéj edukacyi.
W trzeciéj kategoryi mieszczę tych, którzy oprócz rządowego utrzymania, mieli własne fundusze. Tych było nie wielu, a bogatych nie było wcale. Do najszczodrzej obdarzonych od fortuny należała pani Św. i ja; dostawaliśmy: ona od męża, ja od rodziców po 600 rubli rocznie. Było to nawet, za wiele na jednę osobę. Pan Kosiński nigdy ani grosza pocztą nie odebrał, żył jednak bardzo dostatnio; miał widać fundusze z sobą. Do wybranych zaliczyć także wypada naszych księży. Dostawali oni od rządu po 6 rubli, przysyłano im także obficie stipendya mszalne, rachując zwykle po 2 złp. chociaż otrzymywali czasem i półrublowe datki. Przytém o każdym z nich pamiętali to krewni, to dobrodzieje, to znajomi z kraju, tak, że najbiedniejszy miał przynajmniéj 25 rubli miesięcznie, co aż nadto wystarczało na przyzwoite utrzymanie w tamtych stronach. Narzekali przecież zawsze na biedę i niedostatek. Mszy publicznie nie było im wolno odprawiać, władze jednak przez szpary patrzały na to, że miewali misye po domach. Trudno było zresztą ich upilnować, bo kaplic nie mieli, tylko w swoim pokoju, na zwyczajnym stole, posługując się szklannemi kielichami ofiarę spełniali.
W téj to 3ciéj kategoryi znajdowało się kilku bardzo wykstałconych ludzi; ale na cóż im się