Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/058

Ta strona została przepisana.

czasach były, co prawda, wyjątki, jednakowoż bardzo rzadkie. Co szczególniéj draźniło nieprzyjazne ku nam uczucie owéj młodzieży, to utrata wszelkiéj u kobiet wziętości. Do naszego przybycia do Solwyczegodzka, byli oni uważani za coś! lecz z naszym przyjazdem gwiazda ich znacznie pobladła, nam było przeznaczone zająć ich miejsca. Zaręczyć mogę, żeśmy się o nie nie ubiegali, ale to samo u siebie przyszło.
Panie tamtejsze, z wyjątkiem kilku, były bardzo mało ukształcone, ledwie pisać i czytać umiały. W ogóle przecież każda kobieta przenosi istoty wyższe. Przeczuwają one własną słabość i wiedzą, że potrzebują podpory. Nie przyznają się do tego, ale tak jest w istocie. Dla kobiety nie dość przystojnéj twarzy, bo ona koniecznie pragnie czegoś więcéj: bądź to rozumu, bądź męztwa, bądź szlachetności, bądź wreszcie awanturniezwj reputacyi. Każda jest wiotką — i tak jak bluszcz; potrzebuje dębu, aby mógł ją zasłonić od wichrów przeciwnych. Reputacya Polaków w Rosji jest ustaloną. Wszyscy ich mają za ludzi pełnych honoru i odwagi. Odziedziczyliśmy przeto tę spuściznę, po naszych poprzednikach. Z naszéj strony byliśmy młodzi, weseli, a przytém uważani za coś znaczniejszego. Cóż więc dziwnego, żeśmy zajęli pierwsze szczeble, a innych niżéj zepchnęli.
Przypomina mi się zdarzenie, które da poznać, jak nas widziano w tamtejszém towarzystwie.
Kupiec H. dawał ucztę, nie pamiętam już u jakiego powodu, i sam do każdego przyjechał z zaproszeniem; obiecaliśmy przybyć. A trzeba wiedzieć, że czterech z nas było nierozdzielnych, tj. Gl, Kl, St. i ja; na wszystkich zebraniach bywaliśmy razem, tańcowaliśmy vis-á-vis, w tych samych bywaliśmy domach, i nikomu pewno nie przyszłoby na myśl, prosić jednego, a drugich nie.