Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/107

Ta strona została przepisana.

strowi podać sobie formalny raport, jako Wysoki i ja, uciekliśmy z miasta. Ten nieborak musiał to uczynić, ale żeby się uchronić przed naszą zemstą, tłomaczył się wszędzie, że uczynił to wskutek wyraźnego piśmiennego rozkazu isprawnika, a na dowód rozkaz pokazywał. Zdawać się może dziwném, że isprawnik albo policmajster nas się lękali; jednakże tak było. Od wyższéj władzy mieli oni sozkaz obchodzić się z nami jak najłagodniéj, to jedno; następnie bali się opinii publicznój, która była za nami; nareszcie bali się nas osobiście, „bo cóż, mówili, to są ludzie otczajanni (gotowi na wszystko,) nie mający nic do stracenia.“ Na mocy zatém oficyalnego doniesienia o naszéj ucieczce, Iwan Leońtiewicz przybrał postawę człowieka działającego z musu i posłał pogoń za nami. Kajdany zaś, sam rozkazał wziąść policyantom, gdy przyszli po ostateczne instrukcye. Plan isprawnika bardzo mu się uśmiechał; doniesie władzy, że wskutek swojéj gorliwości udało mu się pochwycić dwóch uciekających ważnych buntowszczyków, a za to, już widział błyszczący jeden order więcéj na swojéj piersi, albo, kto wie? może téż dadzą mu i Annę na szyję. Niestety! marzenia jego wkrótce się rozwiały i skutki jego gorliwości obróciły się wcale inaczéj.
Nazajutrz po powrocie udałem się sam do isprawnika wieczorem, Wysoki nie chciał mi towarzyszyć. Isprawnik przyjął mnie jak najlepiej i jak gdyby nic nie było zaszło. Zaraz na wstępie zapytałem go, dla czego po nas posyłał policyantów, kiedy wiedział dobrze, że powróciemy.
— Ja byłem pewny, że powrócicie, powiedział, ale wszakże to nie moja wina, inaczéj uczynić nie mógłem, Worsonofii Elpitiforowicz w nocy mnie obudził i zaręczał, że chcecie uciekać, przytém policmajster podał mi urzędowy raport, żeście zbiegli.