Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/123

Ta strona została przepisana.

tacy, których ta zmiana zmartwiła. Zafrasowali się ci, co mieli swoje domy, swoje gospodarstwa, a najbardziej ci, co się byli pożenili. Bo niestety mieliśmy i takich. Dwóch do téj kategoryi należało, nieszczęśliwi, zagłuszając w sobie wszelkie uczucie patryotyzmu, honoru, religii, połączyli się z moskiewkami, i teraz ich rodziny są rodzinami rosyjskiemi, bo chociaż oni pozostali niby katolikami, dzieci ich z konieczności do schizmy należą. Dla usprawiedliwienia reszty nadmienić muszę, że obydwa ci odszczepieńcy nie posiadali żadnego wykształcenia, ani czytać, ani pisać nie umieli.
Gdyśmy wyszli od isprawnika, już wiadomość o wywiezieniu nas rozeszła się po mieście; kilkadziesiąt osób czekało na dziedzińcu kancelaryi na nasze wyjście; jedni winszowali, drudzy się krzywili, były i takie osoby, które łez swoich nie mogły utaić. Każdego z naszych kilka osób do domu odprowadziło. Ja pobiegłem do mego poczciwego kapitana, podzielić się z nim tą dobrą nowiną.
Byłem mu winien naówczas do stu rubli, ani się zmarszczył starowina, owszem wiedząc, że nie mam ani grosza, wyciągnął z biurka dwudziestopięcio rublowy papierek i podając mi go rzekł:
— Wiem, że nie masz, a tam ci będzie potrzeba, weź proszę cię, jestem przekonany, że jak będziesz miał to mi oddasz. Nie będziesz miał, to mi Pan Bóg odda za ciebie.
Uściskałem poczciwego starca, umiejącego tyle zachować delikatności, któraby mogła zaszczyt przynieść nietylko prostemn chłopu i żołnierzowi, lecz nie jednemu z uprzywilejowanych téj ziemi. Serdecznie pożegnawszy go, wróciłem do domu.
Przygotowania moje do drogi nie wiele czasu zajęły, jak moskal powiada: „Szapku w ochabku“ (czapkę w rękę) i już gotów. Znaleźli się zaraz kupcy na trochę gratów, które posiadałem, na stół, łóżko, kanapkę, garnki, miski, faski, nawet kotki