Strona:PL Zygmunt Wielhorski-Wspomnienia z wygnania.djvu/136

Ta strona została przepisana.

ziębiwszy się w Petersburgu, nagle umarł, a miejsce jego zajął dzisiejszy Jenerał gubernator hr. Kotzebue. Nie wiem z jakich powodów, ale hr. Berg miał względem mnie osobiste uprzedzenie, i liczne prośby podawane mu o moje uwolnienie, zawsze bez skutku pozostawały. Hr. Szuwałów nawet, ten wszechmocny pan wszystkich wygnańców, nie mógł go zmiękczyć. Otóż z śmiercią hr. Berga i los mój się przemienił. Zaledwie hr. Kotzebue objął nowe swoje obowiązki, niebawem zezwolił na mój powrót, i już w pierwszych dniach Stycznia 1874 r. isprawnik oficyalnie zawiadomił mnie, że dozwolono mi jest powrócić do kraju.
Co się w téj chwili ze mną działo, gdy mi to isprawnik powiedział, anibym umiał, ani nawet chciał próbować opisać; są to rzeczy, które tylko czuć można. Wróciłem jak szalony do domu, rzuciłem się ze łzami w objęcia p. Edwarda i mógłem tylko wymówić to słowo: „Wolny! wolny!“
Ale nawet w téj chwili najwyższego szczęścia nie obeszło się bez odcienia smutku, trzeba było się rozstać z najlepszym przyjacielem, trzeba go było zostawić samego, zwiększać nawet jego cierpienie moim odjazdem, bo chociaż dusza jego zanadto była szlachetną, aby w niéj zazdrość powstała, po moim wyjeździe uczuł brak szczerego przyjaciela, jak mi to nieraz późniéj pisywał. Dziś i on od kilku miesięcy w swoje strony wrócił, łaświéj nam przeto przyjdzie, chociaż bardzo jestetmy daleko od siebie, jeszcze się z sobą zobaczyć i znowu razem, jak w Uśtiugu, życie pędzić.
Byłbym z Uśtiuga tego samego dnia wyjechał, gdyby nie ważna bardzo okoliczność, że nie miałem na drogę pieniędzy. Musiałem czekać. Rozpisałem listy tam, zkąd mógłem się spodziewać zasiłku, p. Edward napisał znowu ze swojéj strony do swoich, bo także podówczas nic nie miał, jemu przysłano pierwéj, to téż nie czekając na odpowie-