nia wyrwał mu się z ust i z czoła zniknęły zmarszczki. W dali, aą na krańcu ścieżki idącej wzdłuż góry, spostrzegł czerwony punkt wśród bielących się skał. W takiej odległości tylko oko męża było zdolne dojrzeć poznać. Owen kochał Katti.
Skoczył naprzód zwinny i lekki. W kilku minutach przebiegł drogę, którą młoda kobieta przebyła w ciągu pół godziny.
Na szczycie pierwszego wzniesienia z łańcucha gór Mamturhs, znajduje się małe okrągłe jeziorko, z którego wypływa rzeczka Deala, wpadająca do jeziora Mash.
Wśród opustoszałych brzegów tego zbiornika wód, którego dna jeszcze nigdy zgłębić nie zdołano, wznosi się stary kamienny krzyż, którego rzeźbione ramiona zdołały oprzeć się sile czasu. Jak wszystkie tego rodzaju pomniki, tak i krzyż ten otoczony jest wielką czcią okolicznych mieszkańców. Schodzą się doń pielgrzymki z Tuam, z Galway, a nawet i z dalszych stron. Na początku każdej zimy liczne tłumy otaczają mchem obrosły piedestał, mnogie wota wiszą poprzyczepiane wśród starego bluszczu wijącego się naokoło rzeźbionych ramion.
Cześć, jaką krzyż jest otoczony jest tak wielką, ze nikt przez długi szereg lat nie śmiał dotknąć świętego kamienia, który coraz bardziej pochylał się nad małem jeziorem.
W oczach cudzoziemca, krzyż ten, poświęcony czci Ś-go Patryka, grozi ruiną, ale poczciwi ludziska z Connaught nie mają pod względem najmniejszej obawy, ręka świętego jest potężną i nigdy on swemu krzyżowi upaść nie pozwoli.
Gdy Owen przybył do szczytu góry, ujrzał Katti klęczącą u stóp krzyża Ś-go Patryka.
Młoda kobieta wsparła się obiema rękami o kamień i schyliła głowę na ręce.
Owen zatrzymał się i usiadł za skałą o pięćdziesiąt kroków od jeziora. Nie chciał przerywać modlitwy Katti.
Modlitwa Katti trwała długo. Klęczała wciąż nieruchoma z głową wspartą na kamieniu. Po kwadransie wyczekiwania wydało się Owenowi, że fałdy czerwonego burnusa poruszyły się i zatrzęsły.
Jednocześnie echo tłumionego łkania doszło uszów jego. Katti pochyliła się i złożyła ręce na kolanach. Chociaż twarz jej pozostała niewidzialną, rozpacz malowała się w całej jej przygnębionej postaci.
Biedna Katti zdawała się padać pod brzemieniem swej boleści.
Owen miał łzy w oczach; nie mogąc już dłużej panować nad sobą, już chciał pobiedz ku żonie, gdy młoda kobieta wstała i zwróciła głowę ku jego kryjówce. Owen ujrzał ją jak nigdy jeszcze, nawet wśród owych bolesnych dni po śmierci Lukassa Neale. Ponury ogień błyszczał w jej oczach.
Z rękami założonemi na piersi, poszła aż nad brzeg wody.
Głowa jej pochyliła się nad przepaścią jakgdyby niewidzialna siła przyciągała ją. Owen ujrzawszy ją tak zawieszoną nad bezdenną tonią, krzyknął i pobiegł naprzód.
Katti odwróciła się, poznała męża i padła na kolana.
Owen nadbiegłszy padł obok niej, siły go opuściły, wzruszenie przygniatało go.
— O Katti! — wyszeptał, — cóżem ci uczynił? Młoda kobieta spojrzała na niego błędnym wzrokiem, na twarzy jej tkwił wciąż tenże sam wyraz niemej rozpaczy. Nie odrzekła ani słowa.
Owen schwycił zimne jej ręce i przycisnął je do serca.
— Chciałaś się zabić! — rzekł.
— Chciałam się zabić, — odpowiedziała zimno.
— I dla czego? — zawołał Owen — dla czego?
— Gdyż cierpię za wiele.
Owen chciał coś powiedzieć, ale głos zamarł mu w gardle. Pozostał czas jakiś nieruchomy i milczący. Potem ukląkł i zapytywał tylko żonę błagalnym spojrzeniem.
Katti pozostała lodowata.
Owen przycisnął jej głowę do piersi. Katti nie stawiała mu oporu, ale twarz jej pozostała niewzruszoną. Owen załamywał ręce i spoglądał zrozpaczonym wzrokiem na nęcące go wody jeziora.
— Och! Katti! Katti! — rzekł, — ja cierpię więcej niż ty!
Młoda kobieta poruszyła zlekka głową, powieki jej zadrżały i usta się poruszyły.
— Nie można cierpieć więcej odemnie, — wyszeptała.
Przelotny rumieniec oblał jej twarz, piersi się wznosiły przyspieszonym ruchem, przytłumiony oddech syczał przez usta. Nagle wybuchła łkaniem i twarz jej zalała się łzami. Zarzuciła ręce naokoło szyi Owena i przytuliła się do niego z niewymowną czułością.
Owen płakał także i uścisną ją serdecznie.
— Ty mnie kochasz, kochasz mnie, — rzekła, jak tylko mogła przemówić. — Wiem o tem, wierzę ci.
— Czyżeś mnie podejrzewała Katti?
— Tak jest... i co się nacierpiałam. Powtórz mnie Owenie, wszak prawda, ty mnie kochasz?
— Kocham cię Katti, wszystkiemi siłami, duszą całą.
— Dzięki ci! Owenie! ja tyle wycierpiałam.
Ale naraz Katti odepchnęła się od męża i zbladła. Utkwiła wzrok swój w wzroku Owena, który spuścił oczy.
— Jeżeli mnie kochasz, — rzekła, — to powiedz gdzie byłeś tej nocy?
Strona:P Féval Pokwitowanie o północy.djvu/119
Ta strona została przepisana.