Strona:P Féval Pokwitowanie o północy.djvu/27

Ta strona została przepisana.

Wyszedłszy z miasta przyspieszyli kroku, przerywając zaledwie kilkoma słowami, długie chwile milczenia.
Już dzień miał się ku schyłkowi, gdy wrócili do domu.
Owen znajdował się sam w głównej sali, z córką Lukassa Neale, dzisiejszą swoją żoną. Agent lorda Montrath, został zabity w nocy podczas pożaru, gdy próbował bronić swego domu.
Katti zachowała niepewne wspomnienie o strasznych wypadkach tej nocy, przypominała sobie jak przez mgłę, iż widziała u łoża ranionego majora i usnęła, nagle sen jej został przerwany przez przybycie nieznajomego człowieka z zasłoniętą twarzą, dalej na stąpiło porwanie i szybka jazda w wózku powożonym przez parobka Pat, który ją zawiózł, wraz z majorem, do oberży w Tuam.
Wiedziała dobrze, iż sprawcami tej napaści nocnej byli Płatnicy o północy, ale nie wiedziała, iż synowie Milesa Mac-Diarmida są członkami tego groźnego stowarzyszenia.
Uwięzienie starego Milesa, uważała, tak jak wszyscy w okolicy za wielką niesprawiedliwość, albo co naj mniej za omyłkę sprawiedliwości. Stary Miles był uważany powszechnie i słusznie za zapamiętałego stronnika O’Conella, a wiedziano jak surowo Oswobodziciel potępiał wszelkie tajne stowarzyszenia. Czyż synowie starego Milesa, tacy pełni dla niego szacunku i poświęcenia, mogli nie podzielać jego przekonań?
Kochała ona Owena od dzieciństwa. Gdy Lukass Neale był tylko biednym wieśniakiem, dzierżawiącym małą kolonię na stokoch gór Mamturh , dzieci spotykały się często wśród pól. Piękni oboje, dobrzy i szczerzy, zamienili wzajemnie przyrzeczenia wiecznej miłości. Później Lukass poszedł za radą prawników protestanckich z Galway; chciał się dorobić majątku i obrał potemu najłatwiejszą drogę, spekulując na cudzej nędzy.
Nędzę bo najłatwiej eksploatować można. Lukass stał się midlemanem t. j. dzierżawcą pośrednikiem. Można się prędko wzbogacić na tem stanowisku, jeżeli zemsta biedaków nie zatrzyma dorobkiewicza śmiertelnym ciosem w pół drogi.
Po kilku latach Lukass był już zamożnym dzierżawcą; zabronił swej córce widywać się z Owenem, który był teraz zbyt biednym, by módz sięgnąć po rękę Katti Neale.
Mimo tego zakazu, postanowiła pozostać wierną przyrzeczeniu.
Siedem miesięcy upłynęło już od czasu, gdy straciła ojca; szczęśliwa miłość koiła jej boleść, smutek ustępował powoli z jej serca w obec radości pierwszych dni małżeństwa. Ale była ona Irlandką. Nigdy nie zapomina o zemście. Katti często widywała we śnie bladą twarz zamordowanego ojca. Pytała wtedy męża:
— Gdzie są mordercy Lukassa Neale?
A gdy Owen odpowiadał jej iż nie wie, popadała w zadumę i wyrzucała swemu sercu, iż zapomina i zanadto kocha. Chciałaby, biedna kobieta, wystąpić sama jedna do walki, z tem tajemniczem stowarzyszeniem, które ją uczyniło sierotą. Radaby módz odnaleźć tych ludzi, zabijających wśród ciemności i oddać ich pod miecz sprawiedliwości, będąc w swej mało oświeconej wierze przekonaną, iż spełni tym sposobem święty obowiązek względem pamięci ojca.
Z wyjątkiem tej jednej mściwej myśli, dusza jej pałała tylko miłością i miłosierdziem.
A kilkakrotnie już ponure wieści rozchodziły się po okolicy. Mówiono, iż milordowa Jerzy Montrath umarła, mówiono nawet, iż lord Jerzy poślubił już inną małżonkę.
Wreszcie jednego Mac-Diarmida już nie stało. Natty, piąty brat, trafiony kulą, padł na murawę w folwarku Lukassa Neale.
Nie było nikogo z rodziny w domu w tej chwili. Katti i Owen pozostali sami. W nieobecności parobka Joyce, który wraz z małą Reggy poszedł pracować w pole, Katti była zajętą przygotowywaniem wieczerzy, rozdmuchiwała ogień pod kociołkiem, w którym gotowały się kartofle i zawczasu ustawiała mosiężne talerze, na miejscu przeznaczonem dla każdego z biesiadników.
A gdzie tylko się ruszyła, Owen szedł za nią, kradnąc jej od czasu do czasu całusa, lub zamieniając z nią uśmiechy i słodkie słówka.
Bydlęta wróciwszy same z pola o schyłku dnia, kładły się po drugiej stronie sznura i dzieliły się zgodnie wieczorną trawą.
Dwa wielkie psy górskie rozłożywszy się przy ognisku, grzały łapy w popiele, przyglądając się na pół sennemi oczami pieszczotom młodej pary.
Stół był już nakryty. Katti usiadła przy Owenie i uśmiechali się do siebie. Pozostali tak długo, przytuleni jedno do drugiego, nie prosząc Boga o nic.
Owen, od czasu swego małżeństwa, w skutek milczącego zezwolenia braci, trzymał się zdala od wszelkich czynności stowarzyszenia; Morris zostawił go w spokoju. Pozwolono mu być szczęśliwym przez dni kilka. Używał też szczęścia pełną piersią, wiedząc, iż kres jego niedaleki. Spieszył się korzystać z chwil swobodnych i pił długim tchem z ukochanej czary, którą mu niezawodnie wydrą z ręki, na pół pełną jeszcze.
Za drzwiami dały się słyszeć kroki. Owen i Katti instynktownie oddalili się od siebie; chmura zasępiła ich tak dotąd pogodne czoła.
Gdy po chwili zapomnienia, ujrzeli się znowu w obec rzeczywistości, za zobopólną zgodą odepchnęli bolesne wspomnienia, a przez otwierające się drzwi, miały znowu wstąpić poważne myśli i nieszczęście.