Strona:P Féval Pokwitowanie o północy.djvu/57

Ta strona została przepisana.

Potem wspomniał o smutnych dziejach podboju, gdy Duńczycy okryci stalą przedostali się przez cieśninę i zawojowali kraj, dzięki niecnej zdradzie. Dublin, Waterford, Weksford przestały być miastami irlandzkiemi. Na ich katedrach powiewa sztandar duński. Ale Irlandya żyła jeszcze na zachodzie i w północnej części wyspy. Szlachetne hrabstwo Connaught dotąd katolickie, Ulster dziś związane z szatanem, zachowało starą mowę Erynu i stare swobody....
Lecz przybyli Normandowie, Normandowie i Saksończycy! Henryk II, król zdrajca, który wprowadził chciwych Anglików na miejsce zacnych lordów rodaków.
O stokroć przeklęty Dermot, król Leinstern, który porwał żonę króla Meoth! Przeklęty Dermot, gdyż wygnany przez wielkiego Rodryg a O’Connor, władcę wszej Irlandyi, przyzwał Anglików na pomoc.
Żyjcie w zgodzie synowie Erinu! kochajcie się i niechaj cudzoziemie nigdy nie będzie sędzią w waszych sporach.
Nie ma już króla w Irlandyi. Król jest w Londynie, olbrzymiem mieście i zowie się Henryk VIII. Porzucił on kościół święty; jest okrutnym jak każdy apostata i berło jego plami się we krwi jak topór kata.
Biedna, wierna zawsze Irlandyo! Ileż to rusztowań wzniesiono na rozkaz tych królów hołdujących błędowi! Erin pokrywa się ruinami, dopiero Stuart katolicki daje jej chwilę wytchnienia. Jak też ona walczy w obronie Stuartów. Niestety! blada krew płynie niekiedy w żyłach królewskich. Stuart zbyt słabym stara Irlandya padła zgnieciona wraz z nim.
I nic nie pozostało z dawnej Erin, język jej został zapomniany; świetne jej imie zniknęło, a Jerzy III zaledwie może znaleźć dostateczną ilość męczenników, dla nasycenia swej żądzy krwi.
Dzisiaj stronnicy Kalwina odprawiają modły na cześć szatana w katedrach katolickich! Najświętsza Panna jest znieważoną, najsłodsza Matka Boska! Nie ma już Świętych, trawa zarasta wśród marmurów w kaplicach; a jeżeli święta modlitwa wznosi się jeszcze ku niebu, to w nocy, cicho wśród mogił na cmentarzach.
Gdyż czcić Boga w swej wierze stało się dzisiaj zbrodnią; Boga swych przodków, prawdziwego Boga, który świat zbawił. Anglicy mają Boga swojego, który nie znosi ani wonnych kadzideł, ani pięknych kwiatów, ani promienistych obrazów, Boga zimnego, przebywającego wśród nagich murów i który chce by go chwalono bez zgięcia kolana.
A apostołami tego Boga są żołnierze w mundurach czerwonych, dzierżący biblię w jednem ręku a szablę w drugiem, którzy śpiewają psalmy i mordują.
Gdzie są nasi kochani lordowie? nasze olbrzymy? gdzie jest O’Brien? gdzie jest 0O’Bourhe? gdzie są O’Farral, O’Neil i wielu O’Connor?
Niestety! nie ma ich już, a ich synowie upadli orzą rolę zwycięzców. Nasi władcy mają nazwiska saksońskie, normańskie, angielskie. Starli harfy z tarczy na naszych starych murach, umieściwszy natomiast herby angielskich rycerzy.
Nasza harfa! ona dzisiaj zajmuje tylko skromne miejsce na fladze angielskiej!
Ale słuchajcie! Krzyk jakiś dochodzi nas z po za Oceanu, krzyk tryumfu i radości. Lud niewolników zerwał swoje więzy; Ameryka sprzykrzywszy sobie jarzmo angielskie, schwyciła tyrana za gardło i odepchnęła zwyciężonego. Hurra! niech żyje Ameryka!
Waszyngton! La Fayette! Irlandya powstaje wy-