gonitwy, zapasy siłaczy, wróżki i czarowników, niezliczoną ilość żebraków, trzask pałek a nawet i morderczy zamach, gdyż właśnie podczas zabawy próbowano odebrać życie majorowi Percy-Mortimer.
Major zrobił na niej wrażenie bohatera romansu i często o nim myślała. Marzenia jej zaczynały wtedy przybierać nieznośnie eteryczną postać i biedna Frania musiała się nasłuchać tyrad bez końca.
Ale w tej chwili nie słuchała ich bynajmniej. Ona także z tej uroczystości wyniosła wspomnienie usposabiające ją do marzenia i gdy była samą, albo gdy bezsensowne słowa ciotki brzęczały jej koło uszów, myśl młodej dziewczyny powracała do tego dzikiego krajobrazu, wśród którego ujrzała jednego człowieka wstrzymującego lud rozwścieczony, jednego człowieka, młodzieńca, równie pięknego jak śmiałego i którego dumna twarz żyła we wspomnieniu Frani, widziała jego wyniosłe a zarazem łagodne spojrzenie, wyniosłe czoło i słyszała głos jego grzmiący i rażący jak grom.
Wiedziała jego nazwisko; gdyż, gdy go ze wszech stron napadnięto, liczne głosy wołały: Morris Mac-Diarmid!
Frania nie wierzyła w miłość. Waryactwa ciotki działały na nią jak energiczny antydot i czuła odrazę do wszystkiego co tylko nosiło romansową cechę. Serce jej było jak i twarz, łagodne i poważne. Szczerze też była przekonaną, ze sprawom sercowym wypada nadawać takie same znaczenie jak i wszystkim innym, o których prawiła jej ciotka i zaliczała miłość do chimerycznych mrzonek.
Fenella Daws, jak wszystkie kobiety lubiące napełniać olbrzymie foliały zbiorem swych myśli, miała pretensyę do samowładnego dzierżenia berła w małżeńskiem pożyciu. Surowy Jozue Daws radby był też być panem w domu; lecz Fenella powoli potrafiła opanować wolę mężowską. Podintendent policyi, po długiej, nie bez chwały obronie, uległ znużony i słuchał żony we wszystkiem, zachowując jednak na zewnątrz wszystkie pozory wyższości.
Fenella powiedziała mu, iż pragnie być obecną przy badaniu starego Płatnika o północy.
Sprzeciwiało się to wszelkim przepisom, jednak małżonek zgodził się jak zwykle.
Sędzia Mac-Foot, chociaż napisał rozprawę: O widzeniach na jawie i abstrakcyi ciała, umiał być jednak uprzejmym dla dam; zaprosił je do sali badań, a nawet przyspieszył, by im dogodzić, godzinę posiedzenia. Gdy takowa nadeszła, Jozue Daws podał rękę żonie i udali się do więzienia, w chwili gdy się miasto ze snu budziło.
Mac-Foot umieścił je w rogu sali i udał się na swój sędziowski fotel, wyczerpawszy pierwej cały zapas komplementów, jak i we wyjątkowych okolicznościach używał w rozmowie z osobami płci pięknej. Posiedzenie rozpoczęło się.
— I cóż Milesie, mój poczciwcze, — rzekł sędzia z udaną słodyczą, — czy masz co nowego do zeznania przed sądem?
— Panie Mac-Foote, — odrzekł starzec, — powiedziałem prawdę, czystą prawdę. A cóż po za prawdą być może prócz kłamstwa?
Jozue Daws zaczął znacząco kiwać głową, MacFoot mocno odchrząknął, Był to sobie prosty człeczyna ten irlandzki sędzia, blagier, obznajmiony z rutyną swego fachu, ale nie grzeszący zbytkiem sprytu. Wyglądał jak prostak pod swoją białą peruką.
Zwracał się często do poważnego Jozuego Daws, korzystając z każdej sposobności dla zaskarbienia sobie jego względów.
— Czy uważasz pan, szanowny panie Daws, jak ten człowiek jest uparty, — rzekł pan sądzia. — Już trzydziesty raz może go badam, a wciąż to samo powtarza!
— Rzeczywiście panie ac-Foot, — odrzekł Daws z głębokiem przekonaniem.
— Czy nie jesteś pan zdania, wielce szanowny kolego, iż trzeba tu postępować zręcznie i łagodnie zarazem?
Podintendent policyi schylił głowę potakująco. Fenella zanotowała w swym karnecie.
„Chytre postępowanie sądownictwa w Irlandyi.”
Mac-Foot mówił dalej zwracając się do oskarżonego:
— No Milesie, proszę cię mój staruszku, bądź szczerym! Jesteś tu wśród przyjaciół, którzy by radzi módz dowieść twej niewinności.
Poczciwy Mikołaj otarł sobie oczy.
— Ten człowiek Franiu, — rzekła Fenella, wskazując ręką klucznika, — jest fałszywym hypokrytą. Wolę już szczerą srogość tego drugiego dozorcy, zdaje mi się... przynajmniej u niego pozory nie mylą.
Frania nie usiłowała nawet ukryć swego wzruszenia. Gdyby Fenella nie była tak zajętą swym karnetem, mogłaby zauważyć, iż piękne oczy siostrzenicy spoglądają na młodego Mac-Diarmida z dziwnem współczuciem. Ale Fenella nie miała czasu się tem troszczyć, karnet jej musiał przecie być zapełnionym notatkami.
Dwa razy w życiu nie przyjeżdża się do Irlandyi.
Miles spojrzał tylko na sędziego poważnym, surowym wzrokiem. Na jego słodziutką apostrofę, odpowiedział pogardliwem milczeniem.
— Widzisz szanowny kolego, — rzekł Mac-Foot, — jest on upartym jak muł! Ale chciałem panu powiedzie panie Daws, iż mojem zdaniem, hotel pod „Królem Makolmem”, nie jest właściwem mieszkaniem dla takiego jak pan dygnitarza.
— Pomówimy o tem później, panie Mac-Foote, — odrzekł pan podintendent policyi protekcyjnym tonem; — teraz badajmy więźnia.
Strona:P Féval Pokwitowanie o północy.djvu/78
Ta strona została przepisana.