Z pałacu wyszło czworo dzieci: trzech chłopców, od 7-iu do 12-stu lat wieku i śliczna jasnowłosa dziewczynka.
Chłopcy mieli w ręku siatki na motyle, dziewczynka niosła blaszane pudełko.
Biegli w podskokach, uganiając się za przelatującemi owadami, polując z całą zaciekłością zbieraczy na przezrocze motyle i ważki.
Przeskakiwali przeszkody, brnęli przez sztuczną wyspę w parku, aby tylko dosięgnąć uciekającego stworzenia.
Rozpalały się ładne twarzyczki chłopczyków, żądza zdobycia czyjegoś życia kazała zapominać o eleganckich białych ubrankach, plamionych o wilgotną zieleń liści, dartych ostremi kolcami jeżyn i róż polnych.
I podczas, gdy serduszko motyle trzepotało się w przerażeniu, istota ludzka, twór szlachetny, nie pomyślał ani na chwilę, że łapiąc te małe, cudne stworzonka czyni mu krzywdę, zbrodnią
Strona:Paź Królowej.djvu/7
Ta strona została uwierzytelniona.
— 7 —