Ostatnią tę noc całą prawie przepędził z księdzem, któremu wręczył krzyż swój i święty obrazek, z prośbą o oddanie ich jego novii.
— Od kul bronił mnie tylko, — ze smutnym rzekł uśmiechem, — nie obronił od uderzenia!
W obozie gromadami kupiono się przy ogniskach, czyniąc uwagi nad sprawą. Jedni głośno mówili i żywo, drudzy szeptem prawie, chwalili wyrok jedni, przyganiali mu drudzy, każdy według swego sposobu widzenia; ale gdy zabłysła zorza, wszystkim ciężko było na sercu.
Na bezchmurném i błękitném niebie jasno wschodziło słońce.
Na płaskowzgórzu, górującém nad Pomorostro, leży mały, w gruzy sypiący się cmentarzyk, z którego pomiędzy dwoma lesistemi wzgórzami widać zatokę biskajską. W dębów i buków ramę oprawna, zwierciadlana tafla morska błękitnieje w dali. Tam gdzie ziemi nie pokryły kwiaty, grunt ceglastą czerwonością przeświéca.
Stary mur cmentarza, okryty bujną roślinnością mchów i kwiecia, różowawą przybrał barwę. Stuletnie drzewa szepcą coś między sooą, lekkim wiatrem od morza kołysane. A ptaszę jakieś rzuca na ranne powietrze wesołą nutę swéj piosenki....
Wtém zatętniała ziemia pewném, miarowém licznych kroków stąpaniem, i na rozległéj rozwinięte przestrzeni, porządkiem ciągnęło wojsko: na czele pyszny pułk huzarów Pasia y Princessa, za nimi lansierzy Lucana, potém znów artylerya, składająca się z Aragończyków, pięknych, dzielnych, o muskułach z żelaza, a oczach z płomienia. Na samym końcu strzelcy Havanna; odłączono od pułku dziewięciu saperów, którym stanąć kazano w pobliżu cmentarza.
Stali tam wszyscy rzędem; z wyjątkiem krótko rzuconych słów komendy, głębokie panuje milczenie, tak głębokie, że słychać, zdaje się, jak morze z szumem o brzegi trąca.... a nawet jak serca w piersiach biją....