uznałem że mam prawo zagwarantować sobie honor tego odkrycia, i nazwałem je Kangurem Adama (Kangaroorum Adamiensis)...
Było ono prawdopodobnie jeszcze bardzo młodem, gdy dostało się do nas, ponieważ od tego czasu porządnie wyrosło. Jest teraz conajmniej z pięć razy większe od dawnego, a gdy jest z czego niezadowolone, to krzyczy od dwudziestu dwóch do trzydziestu ośmiu razy głośniej niż dawniej. Zakazy nie tylko nie uspakajają go, ale wywierają wprost przeciwny skutek. Przeto wyrzekłem się swego systemu.
Ewa uspakaja go przekonywaniem oraz tem, że daje mu to, czego przed chwilą nie chciała mu dać...
Jak już powiedziałem, nie było mnie w domu, gdy po raz pierwszy zjawiło się ono u nas, a Ewa oświadczyła, że znalazła je w lesie.
Dziwne to wprawdzie, że znalazło się tam tylko jedno takie stworzenie, a przecież tak jest rzeczywiście, ponieważ przez kilka tygodni, aż do zupełnego wyczerpania, przeszukiwałem wszystkie lasy, pragnąc znaleźć drugi egzemplarz dla uzupełnienia swej kolekcji i aby pierwszy miał się z kim bawić. Z pewnością stał by się wtedy spokojniejszym, i łatwiej byłoby go nam oswoić. Ale, niestety, nie znalazłem żadnego takiego tworu, ba nawet, żadnego śladu po niem.
A przecież musi on żyć na ziemi.
Strona:Pamiętnik Adama w raju.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.
16