townemi poszukiwaniami. Musi przecież gdzieś tam być drugie takie stworzenie! Będzie to, zresztą już mniej niebezpiecznem, jeśli nasz okaz dostanie kolegę ze swego gatunku. Udam się natychmiast, ale przedtem nałożę mu kaganiec.
W trzy miesiące potem. — Poszukiwania były niezmiernie męczące, ale niepomyślne. A tymczasem Ewa, nie wydalając się z naszej siedziby, znalazła drugiego! Nigdy nie widziałem, aby się komu tak powodziło! Co do mnie, to mógłbym poszukiwać go w lasach przez sto lat, i nie znalazłbym go wcale.
W trzy miesiące potem. — Porównywałem nowego ze starym. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że obadwaj są z tego samego gatunku. Ewa nazywa nowego Ablem. Chciałem wypatroszyć jednego z nich i zrobić okaz do swej kolekcji, ale sprzeciwiła się temu. Musiałem tedy wyrzec się tej myśli, aczkolwiek jestem przekonany, że nie powinienem. Bo jeśli obadwaj zginą mi, będzie to niepowetowaną stratą dla nauki. Ten dawniejszy stał się teraz bardziej żwawym, śmieje się wciąż i gada bezustanku, jak papuga; zdolność naśladowania wszystkich ma wielce rozwiniętą. Zdziwiłbym się, gdyby koniec końców okazał się on papugą jakiegoś szczególnego gatunku. Chociaż, właściwie, to nie powinienem się dziwić, ponieważ okłamywał on stale moje domniemania, od pierwszych dni, gdy brałem go za rybę! Ten nowy zaś — jest takim samym dziwolągiem, jakim był pierwszy z po-
Strona:Pamiętnik Adama w raju.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
20