wiedz pan, czy te kobiety, któreś pan tak obserwował, były przynajmniej w kostjumach kąpielowych, co?
— Jedna, panie sędzio. A dwie ot, tak. Ja też właściwie mówiąc, patrzałem na jedną — tylko na tę, która była w kostjumie. Być może, że to złagodzi nieco moje hm... przewinienie. Ale była ona doprawdy tak prześliczna, że nie podobna było oczu od niej oderwać!
Pan Wopiagin ożywił się, zagestykulował.
— Wyobraźcie sobie, panowie: młoda kobietka, lat około dwudziestu czterech, blondynka o białej jak mleko cerze, o przedziwnej talji, pomimo że — zwracam uwagę — była bez gorsetu! Kostjum kąpielowy bardzo plastycznie uwidaczniał jej giętki stan, miękką krągłość bioder, i swym ciemnym kolorem jeszcze lepiej odznaczał białość przecudnych, krągłych, zda się rzeźbionych nóżek o różowych, niby listki róży, kolanach i wprost zachwycających dołeczkach...
Sędzia zakasłał i przerwał smętnie:
— To, co pan opowiada... doprawdy, dziwi mnie...
Twarz pana Wopiagina pałała natchnieniem.
— Ręce miała krągłe, giętkie — no, wprost dwie białośnieżne żmijki, a piersi obciśnięte materją kostjumu kąpielowego, no... co do piersi, to te, być może, niektórzy znawcy uznaliby nieco za duże, niż być powinny, jednakowoż upewniam was, panowie, piersi te miały kształt przecudny, sformowane były bez zarzutu...
Strona:Pamiętnik Adama w raju.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.
36