Tego strasznego dnia, kiedy spełnioną została największa zbrodnia świata, i na Golgocie, między łotry, Jezus Chrystus został ukrzyżowany — tego dnia właśnie, od najwcześniejszego świtu, nieznośnie rozbolał ząb Ben Towita, kupca jerozolimskiego. Zaczęło się to jeszcze dzień przedtem, pod wieczór: ból począł łamać szczękę prawą, zaś jeden ząb, ostatni przed zębem mądrości, jakgdyby wzniósł się nieco do góry, a gdy do niego dotykał się język — sprawiał silnie uczucie bólu. Po jedzeniu ból zazwyczaj prawie zupełnie ustawał, i Ben Towit zupełnie zapominał o nim i uspokajał się, tymbardziej, że tego dnia zamienił bardzo korzystnie swego starego osła na młodego i mocnego, wobec czego był bardzo wesół i nie przywiązywał znaczenia do przeczuć złowrogich.
Spał Ben Towit dobrze, mocno, ale przed samym świtem poczęło go coś niepokoić: zdawało mu się, że ktoś go wzywa w jakiejś ważnej sprawie, a gdy Ben Towit obudził się zagniewany — bolały go zęby, bolały strasznie, okrutnie, nienawistnie — całą pełnią ostrego, świdrującego bólu... I już nie można było zrozumieć, co boli: czy boli ząb wczorajszy, czy też dołączyły się do niego inne zęby? Całe usta, cała głowa pełne były okrutnego uczu-