Strona:Pamiętnik Adama w raju.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

— Też pan znalazł czas na palenie cygar!
Odparłem, że nie jestem francuzem i nie wiem, jakie niebezpieczeństwo mi zagraża. To mię chyba usprawiedliwia?
Ale pan ów krzyczy w uniesieniu:
— Rewolucja! Rewolucja!
Wtedy cisnąłem cygaro.
Widzę, że teraz już buntują się nie tylko artyści i studenci: ze wszystkich stron Paryża napływają ulicznicy, najrozmaitsi próżniacy, jakieś ciemne indywidua. Wyłażą ze wszystkich kątów, z ulic bocznych, zlewają się z tłumem. Wielu porządnym obywatelem Paryża giną naraz zegarki.
Tłum porywa mnie. Skrzyżowanie bulwaru Saint Michel z bulwarem Saint-Germain stanowi główny teren rozruchów, zaprowadzenie zaś tam porządkę — jest bardzo trudnem zadaniem. To też tłum robi tu co chce! Z drugiego brzegu Sekwany nadjeżdża przez most omnibus. Gdy omnibus podjechał do placu Saint-Michel, z tłumu wysunął się jakiś człowiek, zdjął kapelusz i rzekł:
— Szanowne panie i szanowni panowie! Proszę wysiąść...
Pasażerowie wysiedli.
Natychmiast wyprzągnięto konie i z wrzaskiem radosnym przewrócono amnibus na chodnik... Następne omnibusy uległy temu samemu losowi. Tramwaje przejeżdżające również zatrzymywano i obalano w jednem miejscu, to też niezadługo pomiędzy chodnikami wyrosła wysoka barykada. Komunikacja zo-

77