Proklamacje tej treści gęsto poprzybijano do drzew na bulwarach.
Uspakający ich ton nie wywierał już jednak wrażenia na tłum. Przeciwnie, teraz właśnie wzięto się na dobre do policji! Ruszono pochodem pod dom prefekta Lose’go, by go opluć. Zewsząd, skąd tylko było to możliwem, ciskano na polictantów kamieniami, strzelano do nich, a gdy zdarzyło się że jakiś nieszczęsny policjant późnym wieczorem szedł z rozkazem przez most na Sekwanie, — został porwany przez tłum i wrzucony do rzeki. Fale wyrzuciły ciało nazajutrz na brzeg koło Notre Dame odniesiono do je do morgue[1]. Kiedyindziej, również wieczorem, na bulwarze Saint Michel zdarzył się wypadek, który zwrócił na siebie ogólną uwagę. Policjant przechadzał się po trotoarze sam jeden wśród tłumu. Nagle jakiś jegomość wyjął z kieszeni duży, dwururkowy pistolet, używany zazwyczaj przy pojedynkach, i zabił policjanta na miejscu. Powstał tumult nadbiegła policja, poczęto badać, wypytywać, kilka osób aresztowano. Ale sprawca przepadł bez wieści. Po dokonaniu morderstwa, cofnął się wtył; tłum zakotłował się, wówczas morderca umknął. Ludzie, stojący w pobliżu, widzieli tylko, że miał on order Legji Honorowej. Mówili, że jakoby znają jego nazwisko, tylko nie chcą go zdradzić, gdyż jest to człowiek sławny, zna go cały Paryż, cała Francja, nieomal cały świat! Tego wie-
- ↑ Morgue = (trupiarnia).