Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
WDZIĘCZNOŚĆ.
31, sobota.

Twój towarzysz Stardi nie uskarża się nigdy, jestem tego pewny, na swego nauczyciela. Nauczyciel był w złym humorze i zniecierpliwiony — powiedziałeś ty, Henryku, z widocznem niezadowoleniem, jakby z urazą. A pomyśl-no, ile to razy ty sam okazujesz niecierpliwość, i to komu? twemu ojcu i twojej matce, tym, względem których twoja niecierpliwość jest występkiem. Twój nauczyciel ma powody do tego, aby się czasem zniecierpliwił. Pomyśl, od ilu to już lat pracuje on z wami i dla was, a chociaż wśród uczni ma i miał wielu życzliwych i dobrych, na iluż to on jednak natrafił złych, niewdzięcznych, którzy nadużywali jego dobroci i ocenić, jego trudów nie umieli — bo, niestety, wogóle więcéj wy mu przyczyniacie zmartwień, niż pociechy. Pomyśl, iż nawet najłagodniejszy, najbardziéj cierpliwy w świecie człowiek, postawiony na jego miejscu, nie potrafiłby czasem zapanować nad gniewem. A zresztą, gdybyś ty wiedział, ile to razy wasz nauczyciel musi na lekcyę iść chory, dlatego jedynie, iż jego choroba nie jest tak poważną, aby mógł wziąć urlop, i niecierpliwi się, bo jest cierpiącym, i wielką boleść sprawia mu to, że właśnie wy tego nie widzicie, że nadużywacie jego sił! Szanuj, kochaj twego nauczyciela, mój synu. Kochaj go, bo twój ojciec kocha go i szanuje: bo on życie swoje poświęca dla dobra tylu chłopców, którzy o nim zapomną; kochaj go, bo ci umysł otwiera, oświeca, bo duszę ci kształci; bo kiedyś, gdy już będziesz człowie-