głem, iż ze ściany znikł obraz, przedstawiający Rigoletta, garbatego błazna. Zdjął go mój ojciec, aby nie zobaczył go Nelli.
Dziś o drugiéj, zaledwieśmy przyszli do szkoły, nauczyciel zawołał do siebie Derossiego, który stanął obok stolika, naprzeciwko nas, i pięknie, płynnie, donośnie, podnosząc stopniowo głos dźwięczny, tak mówić zaczął:
— Cztery lata temu, w tym samym dniu. o tej samej godzinie, przybywał przed Panteon w Rzymie wóz żałobny ze zwłokami Wiktora Emanuela II, pierwszego króla Italii, zmarłego po dwudziestu dziewięciu latach panowania, podczas którego wielka italska ojczyzna, podzielona na siedem państw i uciskana przez cudzoziemców i tyranów, złączyła się w państwo jedno, niepodległe i wolne, — po dwudziestu dziewięciu latach panowania, które uczynił sławném i dobroczynném przez męztwo, przez prawość, przez odwagę w niebezpieczeństwach, przez roztropność w tryumfach, przez stałość w nieszczęściach. Przybywał wóz żałobny, pokryty wieńcami, przeciągnąwszy przez Rzym pod deszczem kwiatów, wśród ciszy niezliczonego, rozżalonego ludu, który napłynął ze wszystkich stron Italii, poprzedzany przez cały legion generałów, tłum ministrów i książąt, mając