współzawodniczyć — uczy się, pracuje, lecz dorównać mu nie może w żaden sposób; tamten go przewyższa w każdéj rzeczy, więc téż Wotini palce sobie gryzie ze złości. Karol Nobis także zazdrości Derossiemu, ale przynajmniéj tyle ma dumy, że stara się nie dać tego poznać po sobie. Wotini, przeciwnie, zdradza się, skarży się w domu na niesprawiedliwe stopnie, mówi, że nauczyciel jest stronny; a kiedy Derossi odpowiada na zapytania tak prędko, przytomnie i dobrze, jak to on potrafi, — on się zachmurza, spuszcza głowę, udaje, że nie słyszy, i usiłuje uśmiechać się, ale uśmiecha się kwaśno. A przecież wszyscy to wiedzą; więc kiedy nauczyciel chwali Derossiego, wszyscy zaraz patrzą na Wotiniego, który wygląda tak, jakby żółć przełykał, zaś murarczuk zaraz stroi mu swoją śmieszną minę.
Dziś z rana, naprzykład, taką brzydką rzecz zrobił: Nauczyciel wchodzi do szkoły i objawia wynik egzaminu:
— Derossi dziesięć dziesiątych i pierwszy medal.
Wotini kichnął, czy téż parsknął głośno. Nauczyciel spojrzał na niego: niewiele było potrzeba, aby go zrozumiéć.
— Wotini — powiedział, — nie daj do siebie przystępu wężowi zazdrości; jest to wąż, co mózg gryzie i serce wysysa.
Wszyscy spojrzeli na niego, oprócz Derossiego; Wotini chciał odpowiedziéć i nie mógł, siedział jak skamieniały, blady jak chusta. Potem, w cza-
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/134
Ta strona została uwierzytelniona.