nogach. Nauczyciel zaraz go spostrzegł i powiedział coś na ucho nadzorcy szkolnemu; ten ostatni wynalazł wśród tłumu małego Prekossiego, i wziąwszy go za rękę, podprowadził do ojca. Chłopiec drżał. I nauczyciel i dyrektor zbliżyli się również; wielu chłopców skupiło się dokoła.
— Pan jesteś ojcem tego chłopczyka, wszak prawda? — spytał nadzorca kowala wesoło, tak, jakby się już znali oddawna. I, nie czekając odpowiedzi, dodał: — Winszuję panu takiego syna i radość pana podzielam. Patrz pan: z pomiędzy pięćdziesięciu czterech chłopców on dostał drugi medal; zasłużył nań za wypracowania piśmienne, za rachunki, za wszystko. Jest to dziecko pełne zdolności i dobrych chęci, które zajdzie daleko; chłopiec zacny i dobry, który pozyskał miłość i szacunek całéj klasy; może pan z niego być dumnym, ręczę panu.
Kowal, który słuchał z otwartemi usty, popatrzył uważnie na nadzorcę i dyrektora, a potem zwrócił oczy na syna, który stał przed nim drżący, ze spuszczoną głową; i jakby po raz pierwszy w téj chwili dopiero przypomniał i zrozumiał wszystkie te udręczenia, które zadawał malcowi, i całą ową słodycz, całe to bohaterskie męztwo, z którém syn cierpiał, — na twarzy jego odbiło się naraz jakieś głupie zdziwienie, potém boleść ponura, wreszcie rozczulenie gwałtowne i smutne — i, ruchem szybkim uchwyciwszy chłopczynę za głowę, przycisnął go do piersi.
Wszyscy przeszliśmy obok niego; ja go zaprosiłem do nas do domu, na czwartek, wraz
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/143
Ta strona została uwierzytelniona.