Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

z Garronem i Krossim; inni go witali; ci go całowali, tamci dotykali się do jego medalu, każdy mu coś powiedział. A ojciec patrzył na nas zdumiony, tuląc ciągle do siebie syna, który łkał zcicha.


DOBRE POSTANOWIENIE.
5, niedziela.

Medal, dany Prekossiemu, sprawił mi pewien wyrzut sumienia, — mnie, com dotąd ani razu jeszcze medalu nie dostał. Od pewnego czasu niedobrze się uczę i jestem niezadowolony z siebie, a i nauczyciel, i mój ojciec i mama są również niezadowoleni. Już nawet i zabawa nie sprawia mi téj przyjemności, co dawniéj; kiedym pracował z ochotą, to po nauce, porwawszy się od stolika, biegłem do zabawy z taką radością, jak gdybym co najmniej od miesiąca się nie bawił. Nawet i do stołu z rodzicami, braciszkiem i siostrą nie zasiadam już z tem zadowoleniem, co dawniéj. Coś, jakby ciężar, leży mi ciągle na sercu, a głos wewnętrzny ustawicznie powtarza: „niedobrze, niedobrze.” Wieczorem widzę tylu chłopców, powracających z roboty i przechodzących po placu wśród gromadek robotników; wszyscy znużeni, lecz weseli, przyśpieszają kroku, pragnąc niecierpliwie czemprędzej znaleźć się w domu i zasiąść do stołu; rozmawiają głośno, śmieją się, klepią się po ramionach rękami czarnemi od węgla, lub białemi