Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/149

Ta strona została uwierzytelniona.

Garrone powiedział swoim grubym głosem: „dziękuję,“ nie podnosząc brody od piersi.
Ale w jego oczach odbijała się cała jego szlachetna, poczciwa dusza.


PYCHA.
11, sobota.

I powiedzieć, że Karol Nobis czyści i wyciera sobie rękaw z przesadą, gdy Prekossi dotknie się go przypadkiem! Ten Nobis to pycha wcielona, dlatego, iż jego ojciec jest bogaczem. Ależ i ojciec Derossiego także jest bogaty! Nobis chciałby miéć ławkę dla siebie jednego, w wiecznéj obawie, by go kto nie powalał, patrzy na wszystkich z góry, ma zawsze pogardliwy uśmiech na ustach; biada potrącić mu nogę, gdy się wychodzi z klasy w szeregach po dwoje! O byle co rzuci w twarz najobelżywsze słowo i grozi, że ojca przyprowadzi do szkoły. Ojca!... a no, przecież wiemy, co dostał od ojca, kiedy synowi węglarza powiedział: hołysz! Jakiego się to wówczas wstydu nałykał! Takiego pyszałka nie widziałem nigdy. Nikt z nim nie rozmawia, nikt mu nie powie: „do widzenia,“ kiedy wychodzimy ze szkoły, ani pies by się nie znalazł, żeby mu lekcyę podszepnąć, kiedy jéj nie umie. A on wszystkich niecierpi, udaje przedewszystkiém, iż najbardziej pogardza Derossim, bo jest pierwszym w klasie, i Garronem, bo go każdy