kocha. Lecz Derossi nigdy nawet spojrzeć nań nie raczy, a Garrone, gdy mu mówią, iż Nobis źle się o nim wyraża, odpowiada tylko:
— Ten chłopiec pełen jest tak głupiéj pychy, iż nie wart jest nawet moich kuksów.
Koretti również, kiedy dnia pewnego Nobis uśmiechał się pogardliwie, patrząc na jego czapeczkę z kociéj skóry, powiedział mu:
— Idź-no lepiéj, idź do Derossiego i od niego się naucz, jak być wielkim panem!
Wczoraj poskarżył się nauczycielowi, iż Kalabryjczyk trącił go nogą. Nauczyciel spytał Kalabryjczyka:
— Czyś to naumyślnie zrobił?
— Nie, proszę pana, przypadkiem — odpowiedział śmiało.
Nauczyciel rzekł:
— Zabardzoś obraźliwy, Nobis.
A Nobis z tą swoją miną zaraz się odciął:
— Powiem ojcu.
Wówczas nauczyciel się rozgniewał.
— Twój ojciec powie, iż byłeś winny, jak i tamtym razem, co to pamiętasz... A zresztą, w szkole tylko ja, nauczyciel, sądzę i karzę. — Potem dodał łagodnie: — Radzę ci, Nobis, zmień postępowanie, bądź uprzejmy i dobry dla twych towarzyszy. Widzisz przecie, są tu synowie robotników i panów, ludzi bogatych i ubogich, i wszyscy się przyjaźnią, kochają, są jakby bracia. Dlaczegóż ty nie czynisz, jak inni? Takby cię to mało kosztowało pozyskać sobie serca wszystkich, a i sam
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/150
Ta strona została uwierzytelniona.