Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/151

Ta strona została uwierzytelniona.

takbyś się czuł zadowolonym!... No có? nie masz mi na to nic do odpowiedzenia?
Nobis, który całej tej przemowy słuchał z swoim pogardliwym uśmiechem, odrzekł chłodno:
— Nie, panie nauczycielu.
— Możesz usiąść — powiedział nauczyciel. — Żal mi ciebie. Jesteś chłopiec bez serca.
I wszystko zdawało się być na tem skończone; ale murarczuk, który siedzi w pierwszéj ławce, obrócił swoją okrągłą twarz do Nobisa, co siedzi w ostatniéj, i zrobił mu swoją minę, ale tak piękną, tak śmieszną, że cała klasa wybuchła śmiechem. Nauczyciel wygderał go za to, ale i sam był zmuszony ręką sobie usta zasłonić, aby ukryć śmiech. I Nobis równie się rozśmiał, ale tym śmiechem zjadliwym, co to nie idzie na zdrowie.


RANIONY PRZY PRACY.
13, poniedziałek.

Nobis i Franti — to para dobrana; ani jeden, ani drugi nie wzruszył się dzisiejszego rana na ów straszny obraz, który się przed naszemi oczami przesunął. Wyszedłszy ze szkoły, stałem z ojcem, przyglądając się kilku łobuzom z drugiej klasy, którzy, rzucając się na kolana, połami paltotów i czapkami zmiatali śnieg z lodu na rynsztokach, aby ślizgawkę lepszą uczynić, kiedy ujrzeliśmy nadciągający z głębi ulicy tłum ludzi, idą-