Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/163

Ta strona została uwierzytelniona.

dotknęła jego ramienia — i on się zbudził z zadumy; była to zakonnica.
— Na co chory mój ojciec? — zapytał ją natychmiast.
— To twój ojciec? — powiedziała zcicha, łagodnie Siostra Miłosierdzia.
— Tak, to mój ojciec... Przybyłem niezwłocznie. Co mu jest?
— Odwagi, chłopcze, odwagi — odrzekła mniszka; — zaraz przyjdzie lekarz.
I odeszła, nie powiedziawszy nic więcej.
W pół godziny potém rozległ się dzwonek i do sali wszedł lekarz z pomocnikiem; zakonnica i jeden posługacz szpitalny szli za nim, zatrzymując się przy każdém łóżku. To oczekiwanie wydało się całą, wiecznością dla naszego chłopca, a każdy krok lekarza powiększał jego bolesny niepokój. Nareszcie lekarz stanął przy najbliższem łóżku. Lekarz był to człowiek stary i przygarbiony, z poważnem obliczem. Nim od owego łóżka odstąpił, chłopiec zerwał się z krzesła, a kiedy się zbliżył, już płakał pocichu.
Lekarz popatrzył na niego.
— To synek tego chorego — powiedziała zakonnica; — dziś rano przybył ze wsi.
Lekarz położył mu dłoń na ramieniu, potém pochylił się nad chorym, wziął go za rękę, aby