wało inną pieśń prześliczną; potém przemawiał syndyk, a po nim asesor, który mowę swą zakończył w te słowa, zwracając się do dzieci:
— Ale nie wychodźcie ztąd, nie przesławszy pozdrowienia tym, którzy dla was pracują, którzy poświęcili dla was wszystkie siły umysłu i serca, którzy żyją i umierają dla was. Oto oni!
I wskazał galeryę nauczycieli.
Wówczas na galeryach, w lożach, na parterze wszystkie dzieci powstawały i wyciągnęły ramiona ku nauczycielom i nauczycielkom, którzy, powstawszy, również odpowiedzieli im na to, poruszając rękami, powiewając kapeluszami, chustkami, wzruszeni, rozrzewnieni. Potém muzyka raz jeszcze zagrała i dwunastu chłopców, przedstawicieli wszystkich prowincyj Italii, raz jeszcze ukazało się na scenie razem, w szeregu, trzymając się za ręce, wśród hucznych oklasków i całego deszczu spadających na nich kwiatów.
Jednak nie, to wcale nie dlatego, abym miał być zazdrosny oto, że on dostał nagrodę, a ja nie dostałem, posprzeczałem się z Korettim dzisiejszego rana. Nie było to przez zazdrość. Ale źle zrobiłem, Nauczyciel posadził go obok mnie; ja pisałem na moim kajecie kaligrafii, a on mnie potrącił łokciem tak, żem kleksa posadził i nawet