mni i głupi do tych różnic stosują swoje uczucia i stopień grzeczności w postępowaniu z ludźmi; pamiętaj, iż cała niemal owa krew szlachetna, która została wylaną w sprawie odbudowania, zjednoczenia naszéj ojczyzny, płynęła przeważnie w żyłach pracowników z naszych pól i fabryk; kochaj Garrona, kochaj Prekossiego, kochaj Korettiego, kochaj murarczuka, kochaj tych wszystkich, którzy w swych piersiach małych robotników mają serca prawe i szlachetne, i przyrzeknij to sobie uroczyście, iż żadna zmiana losu, żadne dostatki i powodzenia w święcie nie wydrą ci nigdy z duszy téj świętéj przyjaźni dla tych twoich towarzyszy dzisiejszych. Przyrzeknij mi, że gdybyś po latach czterdziestu, w podróży, na jakiéj stacyi kolei żelaznéj, napotkał i poznał w ubraniu maszynisty twego starego przyjaciela Garrona, z uczernioną twarzą... ach, nawet zbyteczném jest, abyś mi to przyrzekał, — jestem pewny, iż skoczysz na parowóz i ręce mu na szyję zarzucisz, choćbyś był wówczas senatorem państwa.
Wróciwszy do szkoły, zaraz się dowiedziałem złej nowiny. Od kilku już dni Garrone nie przychodził do klasy, bo jego matka była bardzo cho-