prowadzić; Marek zaczynał się przestraszać i drżeć na całém ciele...
Wtém krzyk przeraźliwy, okropny, jakby krzyk śmiertelnie ranionéj osoby, rozległ się po całym domu.
Chłopiec odpowiedział nań innym rozpaczliwym okrzykiem:
— Mama umarła!
Lekarz ukazał się we drzwiach i rzekł:
— Twoja matka ocalona!
Chłopiec popatrzył na niego przez chwilę, potém rzucił mu się do nóg, wołając:
— Dziękuję! Dziękuję!
Ale lekarz podniósł go, mówiąc:
— Wstań!... Nie mnie dziękuj. To ty, mężny, szlachetny chłopcze, uratowałeś życie swojéj matki!
Marek Genueńczyk jest przedostatnim małym bohaterem z tych, z którymi zapoznajemy się w tym roku — zostaje jeszcze tylko jeden, na miesiąc czerwiec. Egzaminów miesięcznych zostaje tylko dwa, dni lekcyj dwadzieścia sześć, pięć niedziel i sześć czwartków. Już w powietrzu czuć