Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/386

Ta strona została uwierzytelniona.

po karku, prosi o pozwolenie wyjścia na chwilę, aby umyć sobie twarz zimną wodą, każe się szczypać i potrącać przez sąsiadów. Jednakże, pomimo to wszystko, dzisiejszego rana nie mógł się przemódz i zasnął snem kamiennym. Nauczyciel zawołał nań głośno:
— Koretti!
Nie słyszał. Nauczyciel, zniecierpliwiony, powtórzył:
— Koretti!
Wówczas syn węglarza, który mieszka obok niego, powstał i rzekł:
— Pracował od piątéj do siódméj, znosząc do sklepu wiązki chróstu.
Nauczyciel pozwolił mu spać przez pół godziny, nie przerywając lekcyi. Potém podszedł do ławki Korettiego i powoli, dmuchając mu w twarz, zbudził go. Na widok nauczyciela, stojącego przed nim, biedny chłopiec rzucił się w tył, przestraszony. Lecz nauczyciel, ująwszy jego głowę w obie ręce i całując go w czoło, powiedział:
— Nie czynię ci wymówki, moje dziecko. Nie z lenistwa twój sen pochodzi, o, nie! to sen spowodowany przez pracę.


MÓJ OJCIEC.
17, sobota.

Nigdy, nigdy, jestem tego pewną, ani twój przyjaciel Koretti, ani Garrone nie odpowiedziałby w taki spo-