Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/397

Ta strona została uwierzytelniona.

stał mały kominiarz, z książką w czerwonéj oprawie ze złoconemi brzegami, którą dostał jako nagrodę, a dokoła niego stali jacyś panowie, rozmawiając z nim z wielkiém zajęciem. Wiele ludzi witało się, przesyłając sobie pozdrowienia z jednéj strony ulicy na drugą: robotnicy, chłopcy, żołnierze, nauczyciele. Mój nauczyciel z drugiej klasy wyszedł w towarzystwie dwóch żołnierzy artylerzystów. I dużo téż było żon robotników, z dziećmi na rękach; a dzieciny te trzymały w swych rączynach nagrody i dyplomy swoich ojców i pokazywały je z dumą przechodniom.


MOJA NAUCZYCIELKA UMARŁA.
27, wtorek.

Podczas gdyśmy byli w teatrze Wiktora Emanuela, moja biedna nauczycielka konała. Umarła o drugiéj, w siedem dni po jéj ostatniéj bytności u mojéj mamy. Dyrektor przyszedł wczorajszego rana, aby nam o tém w szkole oznajmić. I powiedział:
— Ci z was, którzy byli jéj uczniami, wiedzą, jak dobrą była, jak dzieci kochała: była dla nich jakby matką. Dziś jéj już niema na świecie! Trawiła ją oddawna okropna choroba. Gdyby nie potrzebowała na chleb pracować, mogłaby się była leczyć i może zdrowie odzyskać; gdyby wzięła urlop, mogłaby była chociaż życie sobie o kilka miesięcy przedłużyć. Lecz ona wołała aż do osta-