czycielka pozostała sama. Biedna nauczycielka, taka dobra, taka cierpliwa, co przez lat tyle pracowała tak ciężko! Pozostawiła swój nieliczny zbiór książek swoim uczniom: jednemu z nich swój kałamarz, innemu swój obrazek — wszystko, co miała, pomiędzy nich rozdała; a na dwa dni przed śmiercią powiedziała dyrektorowi, aby najmłodszych na jéj pogrzeb nie puszczał, bo nie chciała, żeby płakali. Wiele dobrego robiła, cierpiała, umarła. Biedna nauczycielka, pozostawiona sama jedna w pustym, ciemnym kościele! Żegnam ciebie! Żegnam na zawsze, moja dobra, zacna przyjaciółko; wiecznie mi pozostaniesz w pamięci, jako jedno ze słodkich, smutnych i świętych wspomnień z mojego dzieciństwa!
Chciała swój rok szkolny ukończyć moja biedna nauczycielka — umarła na trzy dni zaledwo przed końcem lekcyj. Pojutrze pójdziemy raz jeszcze do klasy, aby wysłuchać czytania ostatniego opowiadania miesięcznego: „Na tonącym okręcie” — i potém... koniec. W sobotę, pierwszy lipiec, egzamina. Jeszcze więc rok jeden, rok czwarty upłynął! I gdyby nie umarła moja nauczycielka, upłynąłby dobrze.
Myślę sobie, przypominam, com umiał w ubiegłym październiku, i zdaje mi się, że dziś umiem