— Ona lżejsza ode mnie! Ty idź, Julio! Ty masz ojca i matkę! Ja jestem sam na świecie. Ustępuję ci miejsce! Prędko!
— Wrzuć ją w morze! — zawołali z szalupy.
Maryusz pochwycił w pół Julię i wrzucił ją w morze.
Dziewczynka wydała okrzyk przeraźliwy i pogrążyła się w morze; jeden z majtków uchwycił ją za ramię i wciągnął do łodzi.
Chłopak pozostał na krawędzi okrętu; stał wyprostowany, z głową podniesioną, z włosem rozwianym, nieruchomy, spokojny, cudny.
Łódź odpłynęła i miała zaledwie tyle czasu, aby się w porę odsunąć od wirowego ruchu wody, spowodowanego przez statek, który się pogrążał i groził pociągnięciem jéj za sobą w głębiny.
Wówczas dziewczynka, która do téj chwili była niemal zemdloną, podniosła oczy ku chłopakowi i wybuchła płaczem.
— Żegnaj, Maryuszu! — zawołała wśród łkań, wyciągając do niego ramiona: — Żegnaj! Żegnaj! Żegnaj!
— Żegnaj! Bądź zdrowa! — odrzekł chłopak, podnosząc rękę ku górze.
Łódź oddalała się szybko po wzburzoném morzu, pod ciemnym, szarym całunem chmur, po-
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/412
Ta strona została uwierzytelniona.