Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/415

Ta strona została uwierzytelniona.

tyle czasu, zawsze w tych samych godzinach tych samych chłopców, tych samych nauczycieli, tych samych ich rodziców i krewnych, i twoją matkę i twego ojca, którzy czekali na ciebie z uśmiechem; tę twoją starą szkole, gdzie ci się kształcił i rozświecał umysł, gdzieś znalazł tylu poczciwych towarzyszy, gdzie każdy wyraz, któryś usłyszał od nauczycieli, miał twoje dobro na celu; gdzieś nie doświadczył żadnéj przykrości, któraby ci na pożytek nie wyszła. Zachowaj wiec w duszy to samo przywiązanie i serdecznie pożegnaj wszystkich towarzyszy. Niektórych spotykają nieszczęścia: ten ojca straci, ten matkę, tamten obojga rodziców; jedni umrą młodo, inni, być może, krew chlubnie przeleją na polu bitwy, wielu z nich będzie dobrymi i uczciwymi robotnikami, ojcami rodzin pracowitymi i zacnymi, jak i ich rodzice; a kto wie, czy niema wśród nich i takiego, który kiedyś wielkie zasługi odda krajowi i imię swe wsławi. Rozstań się więc z nimi serdecznie: zostaw cząstkę twojéj duszy w téj wielkiej rodzinie, do któréj wstąpiłeś dziecięciem, z któréj wychodzisz podrastającym chłopcem i którą twój ojciec i twoja matka tak bardzo kochają, boś ty w niéj był tak kochany. Szkoła to jakby matka, Henryku; ona cię wzięła z rąk. moich, gdyś zaledwie mówić się uczył, ona cię dziś mnie oddaje jako dużego, silnego, pracowitego chłopca: niech będzie błogosławioną, a ty nie zapominaj o niéj nigdy, mój synu. O! nawet niepodobieństwem byłoby, abyś mógł ją kiedyś zapomniéć. Staniesz się dorosłym mężczyzną, świat poznasz, obce kraje zwiedzisz, zobaczysz miasta olbrzymie i pomniki wspaniałe, i o niejednym z nich zatrze ci się całkiem w umyśle wspomnienie;