Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/419

Ta strona została uwierzytelniona.

potany, bo widocznie czegoś nie mógł zrozumieć. Zwrócił się do mego ojca:
— Czyby pan nie był łaskaw powiedziéć mi sumy?
Mój ojciec liczbę żądaną odczytał. Kowal popatrzył — rozważał coś, nad czemś się namyślał, nad czemś zastanawiał.
— Ależ tak! Ależ dobrze, mój mały! — zawołał naraz z rozpromienioną twarzą.
Ojciec mój i on spojrzeli sobie w oczy, z dobrym uśmiechem, jak dwaj przyjaciele; ojciec mój podał mu rękę, on ją uścisnął. I rozstali się, mówiąc:
— Do widzenia, do egzaminu ustnego.
— Do ustnego, do widzenia.
Oddaliwszy się nieco, usłyszeliśmy jakiś głos nieco fałszywy, ale wesoły; obejrzeliśmy się obaj: to kowal śpiewał sobie jakąś piosenkę.


OSTATNI EGZAMIN.
7, piątek.

Dziś rano mieliśmy egzamina ustne. O ósmej byliśmy już wszyscy w klasie, a o kwadrans na dziewiątą zaczęto wywoływać nas po czterech naraz do owej wielkiéj sieni, czy też sali na dole, gdzie pośrodku stał duży stół, przykryty zieloneni suknem, dokoła którego siedzieli dyrektor i czteréj nauczyciele, a w ich liczbie i nasz nauczyciel. Ja byłem jednym z tych, których zawołali naj-