cy! Tylko śmiało! Jestem bardzo, bardzo zadowolony!
I chcąc nam swoje zadowolenie pokazać i nieco nas rozweselić, wychodząc z pośpiechem, udał, że się potknął i że aż muru musiał się uchwycić, aby się nie przewrócić; i to on, on, ten nasz nauczyciel, któregośmy nigdy śmiejącego się nie widzieli! Rzecz ta wydała się wszystkim tak dziwną, iż zamiast śmiechu wywołała powszechne zdumienie; każdy się uśmiechnął, nikt się nie roześmiał. Otóż, co do mnie... nie wiem sam czemu, ale uczułem coś jakby ból a zarazem rozrzewnienie na ten objaw dziecinnéj wesołości. Cała to bowiem była jego nagroda ta chwila radości! nagroda jedyna za dziewięć miesięcy pobłażania, dobroci, cierpliwości, a także i tylu przykrości! Na tę to chwilę pracował tyle czasu i tyle razy przychodził na lekcyę, choć był chory, biedny nauczyciel! Tego zatem i nic więcéj żądał od nas w zamian za tyle miłości, za tyle serca. I teraz zdaje mi się, że gdy go sobie przypominać będę, zawsze, przez lat wiele, zobaczę go nie inaczéj, jak w téj postawie i z tą twarzą rozweseloną; i że kiedy na człowieka wyrosnę, a on jeszcze żyć będzie, a spotkamy się kiedyś, i wówczas mu powiem o téj jego chwili wesołości, która mnie tak wzruszyła do głębi serca; i ucałuję z szacunkiem, gorąco, jego siwą głowę.
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/422
Ta strona została uwierzytelniona.