pozdrowienie. „Garoffi, Garrone, Kalabryjczyk, promowani.“ Potém trzech czy czterech z kolei, którzy nie dostali promocyi, a z których jeden rozpłakał się gorzko, bo ojciec z progu pogroził mu pięścią. Ale nauczyciel, zwróciwszy się do owego ojca, powiedział:
— Niech się pan na niego nie gniewa. Przepraszam, że się w to wdaję; ale to, widzi pan, niezawsze można przypisywać winie, czasem nieszczęściu. I właśnie tak jest w obecnym wypadku.
Potém przeczytał: „Nelli, promowany, sześćdziesiąt dwa siedemdziesiątych.“ — Matka biednego garbuska przesłała mu pocałunek wachlarzem. — „Stardi, promowany, sześćdziesiąt siedem siedemdziesiątych.” Ale on, słysząc tak piękny stopień, ani się nawet uśmiechnął i nie odjął pięści od skroni. Ostatnim był Wotini, który przyszedł do szkoły ustrojony i ufryzowany: promowany.
Przeczytawszy cały ów spis, nauczyciel wstał i przemówił w te słowa:
— Dzieci, po raz ostatni zebraliśmy się razem. Przebyliśmy z sobą rok cały i teraz rozstajemy się jako dobrzy przyjaciele, wszak prawda? Ciężko mi rozstawać się z wami, kochane dzieci. — Umilkł na chwilę, potem ciągnął daléj: — Jeżeli czasem opuściła mnie cierpliwość, jeżeli czasem, niechcący, byłem niesprawiedliwy, zabardzo surowy, to przepraszam, wybaczcie mi!
— Nie, nie! — powiedzieli razem rodzice i wielu uczniów — ach, nie, nigdy, nigdy tego nie było, panie nauczycielu.
Strona:Pamiętnik chłopca.djvu/424
Ta strona została uwierzytelniona.